Walentyna L. niespodziewanie zamknęła się w gabinecie zastępcy prezydenta Chełma. Zachodziła obawa, że skoczy z okna.
- Nigdy byśmy sobie nie wybaczyli, gdyby ta kobieta zdobyła się na tak desperacki krok - mówi Agata Fisz, prezydent Chełma. - Dlatego wezwaliśmy na miejsce wszystkie służby.
Strażacy użyli gondoli, która wyniosła dwóch ratowników na wysokość okna, za którym stała desperatka. W ten sposób odcieli jej drogę na zewnątrz. W tym czasie ich koledzy wyłamali drzwi do przezydenckiego gabinetu. W asyście policjantów weszli tam lekarze, którzy wyprowadzili Walentynę L. do karetki pogotowia, którą przewieźli ją do szpitala.
- Dobrze znam tę kobietę - mówi Mościcki. - Przed dwoma dniami z urzędu musieli wyprowadzić ją policjanci. Chociaż była już godzina 18, to z własnej woli nie chciała wyjść. Naprawdę chcielibyśmy jej pomóc, ale ona nam na to nie pozwala.
Walentyna L. przed kilkoma laty za niepłacenie czynszu została wraz z córką wyeksmitowana z zajmowanego mieszkania. Miasto proponowało jej kolejne lokale. W końcu w jednym z nich zamieszkała, ale formalnie go nie przyjęła. Pomimo to domaga się, aby podłączono jej prąd.
- Ta kobieta będzie mogła podpisać umowę z Zakładem Energetycznym dopiero po tym, jak formalnie stanie się użytkownikiem lokalu - podkreśla Mościcki. - To warunek, którego nie można obejść.
Jak doszło do tego, że Walentyna L. od wewnątrz zamknęła się w gabinecie zastępcy prezydenta?
Najpierw wywołała w sekretariacie karczemną awanturę. Próbując załagodzić sytuację Mościcki zaprosił ją do siebie. Wezwał też dwóch szefów wydziałów.
Wspólnymi siłami usiłowali jeszcze raz wytłumaczyć kobiecie, że najpierw musi przejąć lokal, w którym i tak już mieszka. Ponownie nie przyjęła tego do wiadomości i obrzuciła rozmówców niewybredymi inwektywami.
- Cóż było robić, w końcu wstałem i wyszedłem z gabinetu, a za mną dyrektorzy - mówi Mościcki. - Byłem pewien, że pokój opuści również Walentyna L. Tymczasem ona zamknęła się od wewnątrz. Przyznaję, że swym postępowaniem napędziła nam strachu. (bar)