Światowy Dzień Walki z Głodem zaakcentowano w naszym mieście spotkaniem instytucji i organizacji wspierających najuboższych. Powodów
do radości nie ma. Coraz więcej chełmian ma problemy z wyżywieniem rodziny. Pozostawieni bez pomocy będą głodować.
– Widzimy jakie są potrzeby, dlatego prowadzimy tego typu akcje jak często się da – mówi Leszek Siwiec, prezes stowarzyszenia.
A potrzeby są ogromne. W ubiegłym roku, tylko w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie z pomocy żywnościowej skorzystały prawie dwa tysiące osób. W tym roku, choć się jeszcze nie skończył,
po paczki żywnościowe zgłosiło się ponad 2,2 tys. potrzebujących. Do tego trzeba doliczyć chełmian, którzy korzystają z pomocy w innych organizacjach. Oraz takich, którzy nie idą po wsparcie, bo się po prostu wstydzą.
– Przyszedł do mnie ostatnio pan
po sześćdziesiątce i ze łzami w oczach pokazywał odcinek renty – mówi Barbara Fijałkowska, szefowa Monaru. – Miał wszystkiego trochę ponad 400 zł. Mówił, że jak zapłaci rachunki, to zostaje
mu 10 zł na jedzenie. Wstydził się pójść gdzie indziej. Odważył się dopiero do nas, bo jak powiedział, przed bezdomnymi nie taki wstyd.
Takich ludzi jest w Chełmie wielu. Takich, którzy nie mają dachu nad głową i takich, którym brakuje na chleb. Po pieczywo do Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta zaglądają nie tylko bezdomni. Również mieszkańcy sąsiednich bloków. – Dzielimy się, czym możemy – mówi Marianna Myka, prezes towarzystwa. – I cały czas zabieramy żywność. Gdzie się da. Nawet jeżdżąc po okolicznych wsiach. Mamy do wyżywienia 50 osób w noclegowni i tych wszystkich, którzy przychodzą z miasta.
Bo ci, którzy nie chcą albo nie mogą mieszkać w schronisku, zaglądają tu, żeby zjeść coś ciepłego, albo się wykąpać.
Chełmskie organizacje, które wspierają najuboższych, już zauważyły, że łatwiej pomaga się wspólnie. Dlatego ściśle ze sobą współpracują, m.in. przy organizowaniu zbiórek. W tej współpracy, poza już wymienionymi, znalazły dla siebie miejsce także kluby abstynenta „Razem” i Odnowa”. Jak mówią ich przedstawiciele,
to nieodzowne, bo tam, gdzie jest bieda,
są także uzależnienia. Cel jest więc wspólny. Uczestnicy poniedziałkowego spotkania uzgodnili, że wspólnie zorganizują przed świętami następną zbiórkę żywności.
Wśród tych, którzy z okazji Światowego Dnia Walki z Głodem zastanawiali się w jaki sposób najskuteczniej wspierać najuboższych zabrakło prezydenta. Krzysztof Grabczuk, mimo że zapowiedział swój udział w spotkaniu, ostatecznie nie dojechał. W tym czasie był za to obecny na placu Niepodległości, gdzie właśnie przywieziono pomnik Jana Pawła II.