Polscy przewoźnicy zablokowali w poniedziałek dojazd do przejścia granicznego w Dorohusku. Domagali się szybszych odpraw dla kierowców jadących na Ukrainę i wracających do Polski od naszych wschodnich sąsiadów
Kolejka ciężarówek jest naprawdę długa, bo sięga granic gm. Dorohusk. Z kom. Ewą Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie rozmawialiśmy w poniedziałek po południu. Jak tłumaczyła, pojazdów z każdą chwilą przybywa. Przewoźnicy protestują od godz. 10 i mają być w rejonie przejścia granicznego przez jedną dobę. W ciągu godziny przepuszczane są jedynie dwa tiry – z Polski i do Polski. W kolejce nie muszą czekać jedynie autobusy pasażerskie oraz te auta, które przewożą żywy inwentarz.
– Na miejscu jest spokojnie, policjanci czuwają nad przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa – mówi kom. Ewa Czyż.
Na ciężarówkach wypisane są postulaty protestujących: powroty osobnym pasem ruchu dla ciężarówek wracających z Ukrainy bez towaru, wprowadzenie 24-godzinnej odprawy fitosanitarnej i weterynaryjnej oraz przywrócenie zezwoleń dla przewoźników ukraińskich (na mocy umowy zawartej pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską nasi sąsiedzi nie muszą obecnie ubiegać się o specjalne zezwolenia na realizowanie transportu ze swojego kraju do Polski i dalej na Zachód).
– Jeden z postulatów już spełniliśmy, bo od niedawna są dwa wyodrębnione pasy dla tych ciężarówek, które wracają na pusto – tłumaczy Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. – Na terenie przejścia granicznego mamy współdziałanie wielu służb. Nie możemy wpuścić zbyt dużej liczby samochodów ciężarowych, które podlegają kontroli, żeby nie zablokować tych, które takiej kontroli nie potrzebują.
Zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej, odbywa się segregacja pojazdów na te, które nie mają towaru, te, które podlegają kontroli i te, które mogą się bez takiego sprawdzenia obyć. Dzieje się to jednak dopiero na terenie terminala – do niego kierowcy muszą podjechać, czekając w długiej niekiedy kolejce.
– Jeśli nie powrócą inne szlaki komunikacyjne, to musimy uzbroić się w cierpliwość. Kierowcy mogą też udać się na inne przejścia graniczne, na przykład w Hrebennem czy w Korczowej, którym zarządzają nasi koledzy z Rzeszowa – wyjaśnia Michał Deruś.
Na początku czerwca tego roku z przejścia granicznego w Dorohusku nie mogą korzystać samochody osobowe oraz te pojazdy, których waga całkowita nie przekracza 7.5 tony. Michał Deruś podkreśla, że dzięki temu udaje się odprawiać nawet 4 tys. pojazdów więcej w ciągu tygodnia. Dzienna przepustowość to około 1300-1400 ciężarówek w obu kierunkach, z czego około 660-700 w stronę Ukrainy.