Hitem szóstej kolejki w grupie czwartej III ligi powinien być mecz w Chełmie. Tamtejsza Chełmianka w sobotę o godz. 16 zmierzy się ze Stalą Stalowa Wola.
Biało-zieloni do meczu z jednym z głównych faworytów do awansu przystąpią po dwóch porażkach z rzędu. Co więcej, drużyna Tomasza Złomańczuka od ponad 200 minut nie zdobyła gola.
Rywale szybko wyszli za to z dołka. Po laniu w Dębicy, gdzie przegrali aż 2:5 wywalczyli siedem punktów w trzech meczach. W miniony weekend „Stalówka” pokonała u siebie Podhale Nowy Targ 2:0, a jedną z bramek zdobył Daniel Świderski, który dołączył do zespołu z Motoru Lublin.
Nowego piłkarza ma jednak także Chełmianka. Po przygodzie w I i II lidze z Wigrami Suwałki do klubu wrócił Patryk Czułowski, który w środę podpisał umowę. I wszystko wskazuje na to, że będzie mógł już pomóc kolegom na boisku.
Z kim zagra reszta naszych klubów? Orlęta Spomlek, czyli najlepsza z naszych drużyn zmierzy się u siebie z Unią Tarnów. Te zawody również zaplanowano na sobotę, o godz. 16. Ekipa z Radzynia Podlaskiego do tej pory zanotowała trzy zwycięstwa i dwa remisy. Ostatnio efektownie pokonała zawsze niewygodną Wólczankę Wólka Pełkińska 3:0. Trzeba dodać, że zespół Mikołaja Raczyńskiego w tym sezonie stracił zaledwie jednego gola. Spotkanie z „Jaskółkami” będzie jednak prawdziwym testem dla defensywy, bo beniaminek w tym sezonie strzelił już 11 bramek.
– Unia to na pewno groźna drużyna, która dodatkowo gra w nietypowym ustawieniu 3-4-3. Przez cały mikrocykl szykowaliśmy się jednak na tego przeciwnika i liczymy, że uda się podtrzymać dobrą passę. My nastawialiśmy się, że będziemy niewygodnym rywalem dla każdego, a do tego naprawdę bardzo dobrze przepracowaliśmy okres letni. Nadal w naszej grze jest jednak co poprawiać. Moglibyśmy strzelać więcej goli. Z niektórych aspektów nie jesteśmy jeszcze zadowoleni, ale fajnie, że tracimy mało bramek. Uważam jednak, że stać nas na jeszcze więcej i możemy wykonać kolejny krok do przodu – zapewnia Mikołaj Raczyński.
Trudne zadanie czeka Podlasie. Białczanie nie mają jeszcze na koncie ani jednego zwycięstwa, w sobotę o godz. 16.30 zmierzą się w Dębicy z tamtejszą Wisłoką. Rywale są groźni zwłaszcza u siebie, gdzie w obecnych rozgrywkach zdobywali: pięć goli w meczu ze Stalą Stalowa Wola i sześć przy okazji starcia z Wisłą Sandomierz.
Po udanych derbach z Chełmianką na ciężką przeprawę szykuje się też Avia. Świdniczanie pojadą do Łagowa na mecz z ŁKS, czyli obecnym wiceliderem tabeli. Gospodarze wygrali cztery z pięciu meczów, a w tym piątym przegrali u siebie z Unią 3:5, ale od 43 minuty grali wówczas w dziesiątkę.
Łukasz Mierzejewski ma za to nadal trochę problemów kadrowych. Ostatnio miał do dyspozycji 15 zawodników. Teraz znowu powinno być lepiej. Od poniedziałku do zajęć miał wrócić Marcin Świech. Większy kłopot jest jednak z Mateuszem Kompanickim.
– Jakoś sobie radzimy, czas na pewno działa na naszą korzyść i chłopaki powoli będą wracali do treningów i na boisko. Jeżeli chodzi o Mateusza, to na razie dostaliśmy różne diagnozy odnośnie jego kontuzji. Mamy jednak nadzieję, że zabieg ostatecznie nie będzie potrzebny – mówi popularny „Mierzej”. Jego podopieczni starcie w Łagowie również rozpoczną w sobotę o godz. 16
TYLKO TOMASOVIA W NIEDZIELĘ
Na niedzielę zaplanowano ostatnie spotkanie z udziałem naszego zespołu. Tomasovia podejmuje Czarnych Połaniec. I liczy, że uda się zgarnąć pełną pulę.
– Przydałoby się wygrać każdy mecz u siebie, nie chcę mówić, że akurat ten najbliższy jest najważniejszy, natomiast patrząc na sytuację w tabeli, to Czarni są naszym sąsiadem. Wygrana na pewno dałaby nam dużo pod względem mentalnym. Do tej pory w każdym pojedynku, może oprócz pierwszej połowy z Cracovią II dawaliśmy z siebie wszystko i tak samo będzie w niedzielę – zapewnia Paweł Babiarz, opiekun niebiesko-białych.
Mecz w Tomaszowie Lubelskiem rozpocznie się o godz. 16.