W niedzielę po południu ulicami Lublina przeszła parada uczestników Europejskiej Konwencji Żonglerskiej. W niedzielę o godz. 20.30 będzie można jeszcze zobaczyć Noc Ognia (trzy miejsca: Centrum Kultury, plac po Farze i Rynek). Z kolei w poniedziałek o godz. 21 na placu Litewskim zaplanowano Galę Fireshow.
Dominika, Alex, Dima i Grzegorz to jedni z blisko 2 tysięcy uczestników trwającej w Lublinie Europejskiej Konwencji Żonglerskiej. W niedzielne przedpołudnie przygotowywali się do występów i obserwowali warsztaty.
Park Ludowy i teren Targów Lublin jest sprawnie działającym organizmem. Można nie wychodzić za ogrodzenie by się wyspać, najeść, pójść na salę prób czy na warsztaty i poćwiczyć czy wreszcie zobaczyć spektakl. Organizatorzy zadbali nawet o to by rodziny z dziećmi miały swoją przestrzeń kempingową a wegetarianie nie musieli mieszkać wśród mięsożernych.
Podobnie podzielona jest na strefy według rodzajów aktywności przestrzeń do ćwiczeń i warsztatowa. Terenem gdzie może przyjść każdy kto jest aktualnie w Lublinie jest amfiteatr w parku Ludowym i jego okolica. W dzień trwają tu warsztaty nowocyrkowe dla chętnych oraz przygotowania do nocnych pokazów fire show. Noce Ognia zaczynają się tu o 21. Tak będzie od wtorku do soboty.
Parada Europejskiej Konwencji Żonglerskiej
– Przyjechaliśmy z Kijowa, występujemy w duecie – mówią bracia Alex i Dima Nagachevscy, którzy w niedzielę, w porze obiadowej przygotowywali się do próby i do nocnego show. W metalowej misce nasiąkały uplecione ze specjalnego sznura elementy, które są później podpalane. Artyści w grubych gumowych rękawicach dolewali z kanistra specyficznie pachnącą ciecz. Na nalepce napis po polsku „olej liturgiczny”.
– Zajmujemy się tym od ośmiu lat, kiedyś zobaczyliśmy występ dziewczyny z Moskwy i postanowiliśmy spróbować, opowiadają uczestnicy EJC2017, którzy byli już na poprzedniej lubelskiej edycji żonglerskiej imprezy. Czas na próby i występy dzielą z życiem zawodowym dalekim od Nowego Cyrku. Jeden z braci pracuje w branży IT, a drugi jest handlowcem.
W halach do ćwiczeń w niedzielne wczesne popołudnie było tak samo tłoczno i gwarnie jak na polu namiotowym czy strefie kulinarnej. Dziesiątki osób ćwiczyło stanie na rękach, ćwiczyło podnoszenia albo próbowało utrzymywać równowagę z innym akrobatą stojącym im na barkach. Jakiś chłopak ćwiczył salta na trampolinie cały czas filmując wirujący świat telefonem.
– Nie było już wolnych miejsc na warsztatach, dlatego tylko oglądamy. Przyjechaliśmy wczoraj i chcemy się na razie porozglądać – mówią Dominika Osam z Warszawy i Grzegorz Jastrzębski z Zielonej Góry. Oboje uczą się w szkole cyrkowej w Julinku. Dominika jest drugim pokoleniem kobiet ćwiczących na trapezie tanecznym, bo poszła w ślady mamy. – Najlepiej jak dziecko zacznie ćwiczyć i podpatruje rodziców. Mama, która ćwiczyła na trapezie, rozciągała mnie, uczyła pewnych rzeczy. Cyrk to było moje marzenie ale później się uparłam i wbrew mamie poszłam do szkoły baletowej. Tam umiejętności wyniesione z domu bardzo mi się przydały ale gdy skończyłam szkołę postanowiłam spełnić swoje marzenia z dzieciństwa. Teraz jestem na II roku szkoły w Julinku – opowiada Dominika Osam.
Będzie teraz musiała wybrać dyscyplinę w której się będzie specjalizować. Wybierze trapez taneczny. – To taki którego liny zbiegają się u góry, dlatego może wirować. I wisi niżej nad ziemią. Trapez statyczny ma kształt litery U – wyjaśnia Dominika. Grzegorz jest jej starszym szkolnym kolegą.
– Żałuję, że tak późno, bo dopiero po studiach poszedłem do szkoły w Julinku. Po maturze rodzice wymogli, żebym studiował, ale gdy tylko skończyłem bankowość i finanse zająłem się tym co mnie pasjonuje. Od wielu lat zajmuję się kuglarstwem, występuję na imprezach firmowych, weselach. Szukałem czegoś co bym mógł prezentować w salach, żeby to nie było sezonowe i teraz ćwiczę na kole. Ale żeby mieć taki europejski poziom w sztuce cyrkowej to trzeba zaczynać jako dziecko – opowiada Jastrzębski.
Grzesiek był już na Europejskiej Konwencji Żonglerskiej w Holandii, Dominika jest pierwszy raz. W tym roku przyjechali korzystając, że zorganizowano ją w Polsce.
Planują, że w poniedziałek wstaną wcześnie, bo o 8.30 trzeba się zapisywać na warsztaty. I jest kolejka!