Przed chwilą ogłoszone zostały największe atrakcje tegorocznej Nocy Kultury (2/3 czerwca). Główną gwiazdą ma być... ulica, której już nie ma.
Mowa o ul. Krawieckiej. – Była najdłuższą ulicą żydowskiego Lublina. Zaczynała się koło kościoła św. Wojciecha, a kończyła aż za Zamkiem – mówi Joanna Zętar z Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN.
Ulica biegła tu, gdzie dzisiaj jest wydeptana ścieżka przecinająca Błonia. Było tu wiele parterowych domów, a tylko jeden murowany, w którym mieściła się fabryka papierosów i cygar. Ulica nie przetrwała wojny, została zrównana z ziemią wraz z całą dzielnicą żydowską.
– Oczywiście nie będziemy odbudowywać ul. Krawieckiej – zastrzega Joanna Wawiórka-Kamieniecka, dyrektor Nocy Kultury. – Zaprosimy gości na ul. Podwale.
Podwale zapełni się wielkimi szpulkami, maszynami do szycia, czy nożyczkami. Przez całą ulicę ma być rozciągnięty centymetr krawiecki, który poprowadzi gości do wystawy starych zdjęć ul. Krawieckiej, wydrukowanych na tkaninach.
Nie będzie to jedyny krawiecki akcent na Podwalu. – Część architektury obita będzie różową, puszystą tkaniną – zapowiada Wawiórka-Kamieniecka.
Ze skarpy za świątynią dominikanów ma spływać na ul. Podwale kaskada z krawatów zbieranych wciąż przez Warsztaty Kultury przy Grodzkiej 7, potrzeba ich jeszcze sporo, bo instalacja będzie dość duża.
– Wczoraj mierzyliśmy, jest to około 40 m długości wzgórza – mówi Paweł Adamiec, kierujący pracami nad Krawatoskadą, która nie będzie jedyną jego instalacją podczas najbliższej Nocy Kultury.
W bramie, którą zaczyna się ul. Ku Farze znajdzie się instalacja zapachowa. – Będą zioła i rośliny kwitnące – zapowiada Adamiec. To jego ekipa w zeszłym roku obwiesiła kwiatami Bramę Rybną, która stała się jedną z najbardziej obfotografowywanych atrakcji zeszłorocznej Nocy Kultury. Sam artysta spodziewa się jednak, że częściej uwieczniana będzie w tym roku inna przygotowywana przez niego instalacja, która stanie na placu Po Farze. Będą to "Filary" pokryte roślinnością.
Od Bramy Rybnej do pl. Rybnego poprowadzą nas "Latające ryby" autorstwa Jarosława Koziary, który w zeszłym roku zauroczył przechodniów balonami nad ul. Grodzką.
Niedaleko, na Zamku, swój spektakl przygotowuje Leszek Mądzik. Ma sprawić, że z fresków w zamkowej kaplicy "zejdą" namalowane tam postacie. – Gubiąc po drodze swoją świętość zintegrują się ze społeczeństwem, które jest na dole – zdradza Mądzik.
Obok Zamku, na Błoniach, zaplanowano coś, co może być szczególnie atrakcyjne dla dzieci: budowanie miasta z kostek cukru. Na wypadek deszczu "plac budowy" będzie zadaszony, bo budulec ma być później wykorzystany ponownie. Trafi do... pszczół.
Po drugiej stronie alei Unii Lubelskiej będzie koncertować... orkiestra symfoniczna, która zainstaluje się na dachu Tarasów Zamkowych. – Koncert będzie bardzo przyjemny – zapewnia Ewa Kuszewska z Filharmonii Lubelskiej. Na początek zapowiada m.in. Mozarta i Haydna. – Na zakończenie gorące, hiszpańskie rytmy.
Przedwojenne szlagiery, takie jak "Ada, to nie wypada" mają rozbrzmiewać na wirydarzu dominikanów. – Będzie można posłuchać, pośpiewać, potańczyć – obiecuje Izabela Urban, dyrygent z Młodzieżowego Domu Kultury "Pod Akacją".
Program tegorocznej Nocy Kultury zahacza nawet o pl. Litewski, gdzie za sprawą światła odmieniona ma być elewacja Poczty Głównej. Władze miasta zapewniają, że między pl. Litewskim a Starym Miastem będzie można się poruszać środkiem deptaka. – To przejście będzie udrożnione – deklaruje Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta Lublina.
Pełny program Noc Kultury ma być ogłoszony w ciągu kilku najbliższych dni. Organizacja wydarzenia będzie kosztować 700 tys. zł.