Po raz pierwszy od 2019 r. na ulicach Lublina pojawiła się Noc Kultury, jaką znamy sprzed epidemii.
Największe wrażenie, czego zresztą można się było spodziewać, robi praca Jarosława Koziary, który w tym roku zawiesił nad głowami przechodniów świecącego, barwnego węża, wijącego się między fasadami kamienic przy Grodzkiej.
Tuż obok, na pl. Po Farze, stoi świecące drzewo, również Koziary, namiętnie obfotografowywane w postaci... odbicia w kałuży. Po dzisiejszej nocy można się też spodziewać wielu fotografii z bramy Rybnej, w której zawisły chmury i rozpętała się burza z piorunami.
Na placu obok klasztoru dominikanów można popatrzeć na taniec na szarfach, a obok warto zwrócić uwagę na ogrodzenie ze zdjęciami seniorek w oryginalnych stylizacjach Pawła Adamca. Na Złotej i w Zaułku Hartwigów oraz w bramie Wieży Trynitarskiej można obejrzeć fotografie Starego Lublina. Na Grodzkiej można się przekonać, że niezbyt szczęśliwym pomysłem było ustawienie wykonanych ze szkła budynków na schodach poczty, bo było tam już parę katastrof budowlanych.
Na dachu galerii handlowej VIVO można popatrzeć na wyrzeźbioną w lodzie Bramę Krakowską.