„Pina” Wima Wendersa w 3D to powód, dla którego dorośli koniecznie powinni pójść na seans kinowy w nowej technologii (23-25.09).
Wim Wenders (autor „Lisbon Story” i „Nieba nad Berlinem”) od lat przyjaźnił się z Piną Bausch, legendarną niemiecką tancerką i choreografką, reformatorką tańca współczesnego, współtwórczyni słynnego Tanztheater Wuppertal. Od lat oboje zastanawiali się jak przenieść na ekran spektakle, tak by nic nie tracić nic z ich urody. Tak by rejestrować detal gestu i głębię scen.
Gdy Wenders poznał możliwości, jakie daje technika 3D uznał – kręcimy. Niestety Pina zmarła w 2009 roku i trwający 100 minut film jest wspomnieniem o niej. Wypowiedzi tancerzy Wenders połączył z fragmentami spektakli zainscenizowanymi w przestrzeni miejskiej.
„Pina” jest podawana za przykład filmu, w którym trójwymiarowa technologia została wykorzystana w celu innym niż zwyczajowo to się dzieje w komercyjnych produkcjach kierowanych do młodych i bardzo młodych widzów. Jeśli ktoś nigdy nie widział niczego w okularach – „Pina” jest dobrym debiutem. Nawet dla osób, które nie znają pojęć „teatr tańca” i „Tanztheater Wuppertal”.
Bilety kosztują 20 i 16 zł.
agdy