Plastikowy krasnal pod sztuczną palmą ma się dobrze.
„Na niewysokim, a rozległym skalniku stało kilku gipsowych Janów Pawłów II, każdy ze stułą w innym kolorze. (…) Wśród nich (niego?) buszowały gipsowe sarny, rechotały epoksydowe żaby, a na niewielkim oczku wodnym dostojnie bujały się plastikowe kaczki. Były też iglaki (…), był holenderski wiatrak oraz miniaturowa kolumna dorycka (…). Różowy dom stojący tuż obok nie wydawał się już żadnym problemem” – to fragment opisu pewnej posiadłości w Beskidzie Niskim, którą w swym tekście – otwierającym zbiór esejów pt. Hawaikum - opisuje Filip Springer. Na zakończenie tej wizyty usłyszy od gospodarza: „Chciałem, żeby było ładnie”.
I właśnie o tym „ładnie”, specyficznie pojmowanym, panoszącym się w naszej przestrzeni, kłującym krajobraz i zaburzającym rodzimą naturę traktują zebrane w Hawaikum teksty a także zdjęcia kilkunastu autorów: antropologów kultury, architektów, historyków sztuki, filozofów, kulturoznawców i dziennikarzy: Józefa Tischnera, Dariusza Czai, Filipa Springera Jana Sowy, Ziemowita Szczerka , Moniki Kozień, Marty Miskowiec, Marty Urbańskiej a także Marcina Smerdy i Huberta Francuza (dwóch ostatnich to lublinianie).
Dlaczego hawaikum? To słowo klucz uknute dla potrzeb publikacji, może oznaczać kicz i tandetę, coś o czym się mówi, że jest w złym guście, że nie pasuje, że jest jak pięść do nosa, że jest egzotyczne, udziwnione jak…np. plastikowa palma w kartoflanym polu. Ale nie tylko o przestrzeń krajobrazu chodzi. Hawaikum rozumiane jak pisze Springer jako zgrzyt rodzaj fałszu, istnieje też w przestrzeni wizualnej, w muzyce, w biurach i urzędach a nawet… w przestrzeni kulinarnej.
Autorzy tekstów starają się rozwikłać pytanie dlaczego Polacy tak bardzo są zakochani w egzotycznej inności. Dlaczego obok swojskiej wierzby stawiają sztuczne palmy, a w przydomowych ogródkach cementowe wielbłądy i flamingi albo malowane w kwiatki słonie; chodzą na pizzę i kebaba, palą fajkę wodną i wciąż kochają piosenki Tercetu Egzotycznego, który śpiewał , że: „Pośród gór Hawaj, jest piękny kraj”.
Ks. Tischner tłumaczył to „sarmacką melancholią”; Marta Urbańska fatalną architekturą, która zdominowała polski krajobraz w latach PRL-u a Ziemowit Szczerek tęsknotą za polskimi koloniami w gorących krajach – skoro ich nie mamy możemy przecież stworzyć ich namiastkę u siebie. W efekcie zalewa nas brzydota przestrzeni w której panoszy się opisany przez Marcina Smerdę świat „dresiarza” z wytatuowanym karkiem, który ma „brechte” , „jara szlugi”, „wozi się po dzielni” a jeśli ma „sare” to jeździ betą. Nie miej egzotyczny i budzący strach jest umysł „dresiarza”. Jednak jest…
Obok tekstów, ogromną siłą Hawaikum są zamieszczone w książce zdjęcia na czele z osobnym, bardzo starannie przygotowanym esejem fotograficznym Agaty Pankiewicz i Marcina Przybyłko, którzy prze dwa lata fotografowali polską prowincję. Ale tego opisywać się nie godzi – trzeba zobaczyć!