To są historie niemal filmowe. Życie jest bogatsze od niejednego scenariusza, który wręcz wydaje się nieprawdopodobny. Często wspomnienia osób, które przeszły przez piekło są porażające – zastanawiamy się, jak człowiek to wszystko mógł wytrzymać.
Wreszcie jednak wraz z grupą robotnic rozpoczynają podróż na zachód. To droga cierniowa – spotykają się z agresją, wrogością, szantażem, ale także z nieoczekiwaną życzliwością zupełnie obcych ludzi, jakich przypadkowo poznają po drodze. Na tej strasznej drodze może im pomóc Niemiec, może je zdradzić koleżanka znajdująca się w takiej samej sytuacji.
Pracują w fabrykach Rzeszy i u rolników, na każdym kroku ryzykują życie, walczą o przetrwanie, trzymają się razem, ale nie zawsze to się udaje.
To książka bardzo osobista, szczera. Nie każdy chce wracać do traumatycznych przeżyć, do strasznych wspomnień. Najczęściej chce się je wyprzeć z pamięci.
Tymczasem autorka książki pisze o grozie śmierci, o upodleniu, o szaleństwie wojny, ale też – o dziwo, czas jakby złagodził widzenie tamtych wydarzeń. Dominuje żal, gorycz wspomnień, nie ma nienawiści. Jej książka jest nie tylko wspomnieniem, jest też uniwersalna w swojej wymowie – świat nie jest absolutnie zły, ani absolutnie dobry tylko trzeba umieć nazwać dobro i zło, odróżnić przyjaciół od wrogów, kochać życie, które jest wartością nadrzędną.
Brakuje mi w niej jednego – informacji o losach ludzi, których siostry spotkały w tej drodze, a gdzieś tam w pewnym momencie daję autorka do zrozumienia, że o niektórych wie. Książka jest świetnie napisana, przejmująca, wzruszająca, a jednocześnie daje nadzieję, że nawet w najbardziej okrutnym świecie można znaleźć okruchy dobra.