Wydawnictwo Znak
Partyjni i nazistowscy koledzy w większości zasiedli w ławach oskarżonych Norymbergii, on nie. Jednak ludobójstwo musiało być pomszczone. Zaczęła się sensacyjna na niespotykana skalę historyczną pogoń i ucieczka. Piętnaście lat uciekał przed sprawiedliwością, mylił tropy, kamuflował się, ukrywał.
Nie znano aktualnego wizerunku Eichmanna, nigdy się nie fotografował. Jednak izraelskie służby wywiadowcze, najlepsze w tamtych czasach, deptały mu po piętach. To przecież najwięcej Żydów trafiało do komór gazowych i schwytanie Eichmanna było narodową sprawą i zadośćuczynieniem ofiarom zbrodniarza.
Tropienie Eichmanna przypominało najlepszą powieść sensacyjną, jaka napisano. Jednak odnalezienie go to była tylko część planu. Jeszcze należało go przewieźć do Izraela, a później zlikwidować bezpiecznie siatkę agentów w Argentynie, pozacierać za nimi ślady.
Kiedy wiadomość o tym, że jest on na izraelskiej ziemi dotarła do wszystkich, w kraju nastąpiła euforia. Szykował się proces stulecia. Zbrodniarz obszernie opowiadał o swoim życiu, ale mówił to, co chciał. Gmatwał zeznania i prawdopodobnie nie wierzył, że stanie przed sadem.
Ostatecznie zapadł sprawiedliwy wyrok – Adolf Eichmann został powieszony. Przebieg tropienia go spisany przez historyka, dziennikarza jest znakomitą, świetnie udokumentowana opowieścią, która czyta się z zapartym tchem. To najnowsza historia opisana dla współczesnego czytelnika.