Motion Trio, bazylika oo. Dominikanów, Lublin, 10.07.09
Po piątkowym wieczorze spędzonym w kościele dominikanów mogę powiedzieć to samo, co stwierdził Michael Nyman po usłyszeniu tej grupy: "Czekałem na Motion Trio 25 lat”.
Pewnie nasunęłaby mi się podobna refleksja już rok temu, kiedy krakowski zespół występował na Innych Brzmieniach. Jednak wtedy przegapiłem jego koncert. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wówczas musiałbym zakomunikować: "Czekałem na Motion Trio 24 lata”. Więc zdanie nie brzmiałoby tak ładnie.
Ćwierć wieku temu zetknąłem się po raz pierwszy z twórczością Laurie Anderson. Jej album "Mister Heartbreak” był dla mnie wielkim odkryciem. Niesamowite kompozycje, zaskakujące brzmienia, tajemniczy klimat i piękne melodie. W sumie awangarda z sex appealem.
Coś równie olśniewającego zabrzmiało na otwarcie drugiego wydania Innych Brzmień. Trzech facetów zagrało na akordeonach jakby to były samplery najwyższej generacji w obudowie akordeonowej.
Wciskali te swoje klawisze i guziki, rozciągali i ściskali miechy, a przestrzeń kościoła wypełniała się cudownie pięknymi i często zaskakującymi dźwiękami, których nigdy nie spodziewałbym się usłyszeć z tego instrumentu.