Czwarty mecz z rzędu bez zwycięstwa piłkarzy z Radzynia Podlaskiego. W środę Orlęta Spomlek przegrały na wyjeździe z rezerwami Cracovii 0:2. Biało-zieloni niby nadal mają tylko dwa punkty straty do bezpiecznej strefy tabeli. Problem w tym, że do rozegrania zostały im tylko dwa mecze.
Drużyna Mikołaja Raczyńskiego rozpoczęła zawody dokładnie tak, jak powinien rozpocząć zespół grający z nożem na gardle. Goście przeważali i chcieli jak najszybciej otworzyć wynik. Naprawdę niezła szansa na gola pojawiła się już w piątej minucie. Daniel Kleber dośrodkował z prawego skrzydła na piąty metr, a tam dobrze znalazł się Karol Rycaj. Niestety, strzelił głową prosto w bramkarza.
Spotkanie szybko się wyrównało i powoli do głosu zaczęły dochodzić także „Pasy”. W 20 minucie strata na środku boiska skończyła się szybką kontrą trzech na dwóch. Wystarczyło lepiej zagrać wzdłuż bramki i pewnie byłoby 1:0. Gospodarzom zabrakło jednak precyzji i piłka wylądowała w rękach Maksymiliana Ciołka.
Później mieliśmy kilka stałych fragmentów gry, czy uderzeń z dystansu. Próbował chociażby Albertin, ale efektu bramkowego nie było. Ciekawie zrobiło się w samej końcówce pierwszej połowy. Najpierw goście odebrali futbolówkę w środku pola i popędzili z szybką kontrą. Damian Kołtunowicz odegrał do Macieja Filipowicza, a ten wpadł już w pole karne, uderzył z 15 metrów, ale wracający pod swoją bramkę obrońca wystawił nogę i odbił piłkę na rzut rożny.
Niedługo później stały fragment gry z narożnika boiska wywalczyli także piłkarze Cracovii. Centra spadła na piąty metr pod nogami Mateusza Jarzynki. Były obrońca Avii Świdnik z bliska nie miał problemów, żeby uderzyć do siatki.
Drugą odsłonę przyjezdni znowu rozpoczęli odważnie, ale trudno się dziwić, bo nie mieli już nic do stracenia. W 50 minucie Orlęta przez chwilę cieszyły się z wyrównania, po tym, jak piłkę do siatki wpakował Szymon Kamiński. Zawodnik przyjezdnych był jednak na spalonym i bramka nie została uznana.
Kolejne fragmenty? Kilka akcji zespołu z Radzynia Podlaskiego nieźle się zapowiadało. Kiedy udało się już dotrzeć pod bramkę brakowało jednak ostatniego podania. A w 69 minucie było praktycznie po zawodach. Cracovia II podaniami po ziemi przedostała się w szesnastkę gości. A na koniec Sebastian Strózik wycofał piłkę do Marcina Budzińskiego, a ten dokładnie przymierzył do siatki.
Drużyna trenera Raczyńskiego do końca walczyła o gola i wydawało się, że w 88 minucie musi być 2:1. Po centrze z lewego skrzydła Arkadiusz Maj strzelił głową, ale zamiast do siatki, trafił tylko w poprzeczkę. I ostatecznie biało-zieloni musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. W niedzielę czeka ich domowe starcie ze Stalą Stalowa Wola (godz. 18).
Cracovia II – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 2:0 (1:0)
Bramki: Jarzynka (45+1), Budziński (69).
Cracovia II: Wilk – Zaucha, Jarzynka, Bracik, Stachera, Vestenicky (66 Biernat), Vinicius (60 Pieńczak), Pieńczak, Ożóg (88 Supryn), Budziński, Wiśniewski, Strózik.
Orlęta: Ciołek – Chaliadka, Chyła, Kamiński, Szymala, Filipowicz, Albertin, Kobiałka, Kleber (89 Wiatrak), Rycaj (68 Kuźma), Kołtunowicz (55 Maj).
Żółte kartki: Bracik – Kołtunowicz.
Sędziowała: Anna Adamska.