Otwarte w piątek kina przeżywały w weekend prawdziwe oblężenie. Ale ich szefowie nie mają wątpliwości – bez filmowych nowości nie ma co liczyć na wysoką frekwencję. A póki nie otworzą się też kinowe multipleksy – hitowych premier w repertuarach nie będzie
Kina otwarte zostały tuż przed Walentynkami.
– Byłem w kinie Bajka w sobotę wieczorem. Bilety kupiłem już w piątek, bo bałem się, że z okazji Walentynek mogą się szybko skończyć – relacjonuje Sławomir z Lublina. – I chyba miałem rację, w sobotę sala kinowa była pełna. Pełna do połowy, bo takie są przepisy.
– Rzeczywiście, weekend sprzedał się wyjątkowo pięknie. Odwiedziło nas blisko tysiąc osób – cieszy się Waldemar Niedźwiedź, szef Bajki. – Widzieliśmy, że ludzie są spragnieni kinowych wrażeń.
Inne kina na frekwencję też nie mogły narzekać.
– Mieliśmy sporo widzów. Więcej niż się spodziewaliśmy – przyznaje Marcin Niewierski, kierownik Novekino Sybilla w Puławach. – Widać było, że ludzie chcieli wrócić do kin.
– My mieliśmy 118 widzów na 190 możliwych miejsc – słyszymy w kinie „Metalowiec” w Kraśniku, które na swoim Facebooku donosi: „Zaskoczyliście nas wysoką frekwencją! Mamy najlepszych widzów na świecie!”.
Przed pandemią w okresie walentynkowym zamojski „Stylowy” sprzedawał ponad 7 tys. biletów. Dziś, w związku z rządowymi ograniczeniami może zapełniać sale tylko w połowie.
– W trzy dni odwiedziło nas 1400 osób. Większość wybrała seans w same Walentynki – mówi Andrzej Bubeła, dyrektor Centrum Kultury Filmowej „Stylowy” w Zamościu. I dodaje: – Po weekendzie widzów jest mniej. To dlatego, że nie mamy hitowych premier, które byłyby lokomotywami ciągnącymi całe kino. Dopiero kiedy otworzą się multipleksy dystrybutorzy udostępnią nam nowości. Dopóki tak się nie stanie to trudno będzie wypracować większą frekwencję.
Podobne spostrzeżenia ma szef lubelskiej Bajki.
– Na tygodniu dziennie możemy przyjąć 700 osób. Przychodzi ok. 100 – zauważa Waldemar Niedźwiedź. – Mam nadzieję, że jeśli będziemy mogli działać w marcu, to zainteresowanie będzie znacznie większe, bo pojawią się premiery.
– Wszystko zależy teraz już tylko od dobrych filmów. Jeśli ich nie zabraknie, to ludzie przyjdą – nie ma wątpliwości kierownik puławskiej Sybilli.
Tylko małe i studyjne
Multipleksy nie zdecydowały się na otwarcie kin. Zgodnie podkreślają, że otwarcie kin „na próbę” jest zbyt kosztowne. Tłumaczą, że wprowadzenie do repertuaru nowych pozycji jest czasochłonne (wraz z promocją zajmuje to ok. czterech tygodni). Rząd, luzując obostrzenia, zrobił to „warunkowo”. Jeśli wzrośnie liczba zakażeń koronawirusem lub rządzący uznają, że nie były przestrzegane zasady sanitarne, to instytucje kulturalne mogą zostać zamknięte ponownie.