Motor znowu bez zwycięstwa. Tym razem piłkarze z Lublina musieli długo gonić wynik w meczu z Wigrami Suwałki. W doliczonym czasie gry jednak się udało i ostatecznie zawody zakończyły się podziałem punktów. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Dawid Szulczek (Wigry Suwałki)
– Chcieliśmy się przygotować na dwa systemy Motoru. Zespół z Lublina zawsze jest dobrze przygotowany taktycznie i traci mało bramek. Nie chcieliśmy ich dopuszczać do sytuacji i można powiedzieć, że przez większość spotkania takiej stuprocentowej okazji gospodarze nie stworzyli. Zdobyli jednak bramkę w ostatniej minucie. My dobrze realizowaliśmy założenia, nawet kiedy zmieniliśmy system na czwórkę z tyłu, potem znowu na piątkę. Wszystko funkcjonowało dobrze. Wyprowadzaliśmy kontry, mieliśmy kilka sytuacji, żeby strzelić na 0:2. Oczywiście bardzo żałujemy tego wyniku. Biorąc pod uwagę, jak to wszystko się ułożyło to jest duże rozczarowanie w szatni. Kilka rzeczy się jednak na to złożyło. Niewykorzystane sytuacje, po drugie jak jest 1,5 minuty do końca meczu, to nie trzeba dośrodkować piłki w pole karne, tylko można ochronić ją przy chorągiewce, można wywalczyć faul, czy aut. A jeżeli tego się nie robi, to trzeba przerwać akcję na połowie przeciwnika, nawet kosztem kartki. To są głupio stracone punkty, z racji tego, że tak straciliśmy też gola na Ruchu Chorzów. Na Stali Rzeszów remisując 1:1 rywale też nas skontrowali. Cieszę się, że moja drużyna chce wygrywać z najsilniejszymi w tej lidze, ale trzeba nam więcej wyrachowania. Mogliśmy zremisować w Chorzowie, Rzeszowie, a do tego prowadziliśmy w Lublinie, a wywozimy tylko jeden punkt.
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– Na pewno ten wynik nas nie zadowala, celowaliśmy w trzy punkty, a mamy kolejny remis. Sytuacji, których sobie stwarzamy jest bardzo mało, dlatego mamy tutaj problem. Pierwsza połowa dobrze ułożyła się pod Wigry. Wiedzieliśmy, że rywale dobrze grają z kontry, a jednak nadzialiśmy się na taki atak rywali. Pozmienialiśmy w przerwie ustawienie i kilku zawodników. W tej 96 minucie za walkę i poświęcenie, które zawodnicy pokazali jednak zostali nagrodzeni. Było widać, że bardzo im zależy przynajmniej na remisie. Szkoda, że strzeliliśmy tak późno. Gdybyśmy zdobyli gola wcześniej, to bardziej gotowałoby się pod bramką przeciwnika. Zagraliśmy dwoma napastnikami, wycofaliśmy jednego z pomocników, czyli Vitinho. Chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Myślę, że było kilka sytuacji. Fidziukiewicz miał dobrą okazję, Firlej też pracował, ale po jednym mikrocyklu nie będzie wszystko tak dobrze funkcjonowało. Cieszy, że wszedł Krzysiek Ropski z bramką. Dla niego i dla nas to ważny gol, bo czołówka nam nie ucieka. Jeden punkt odrobiliśmy do Ruchu, ale nie jestem do końca zadowolony. Gdybyśmy strzelili pierwsi, to pewnie inaczej by to wszystko wyglądało. Ciężko gra się nam w ataku pozycyjnym, ale w Polsce większość drużyn ma z tym problem.