Pszczółka Start Lublin ma w swoim składzie tylko jednego rasowego centra. Czy da się walczyć o medale jedynie z Romanem Szymańskim pod koszem?
Można powiedzieć, że „czerwono-czarni” wrócili w tym aspekcie do punktu wyjścia. W sezonie przygotowawczym to właśnie 29-letni Polak był jedynym prawdziwym centrem w ekipie Davida Dedka. Pod koniec sierpnia do zespołu dołączył Adam Kemp, ale Amerykanin wytrzymał na parkiecie jedynie 12 min inauguracyjnego starcia z PGE Spójnia Stargard. Na początku drugiej połowy skręcił kostkę i leczył ją przez ponad dwa miesiące. W jego miejsce zatrudniono Joshua Sharmę. Kolejny gracz zza Oceanu związał się z Pszczółką kontraktem krótkoterminowym, który kończył się w grudniu. Sharma grał tak dobrze, że klub nie miał szans na przedłużenie umowy. Zgłosił się po niego hiszpański Montakit-Fuenlabrada i nic dziwnego, że 25-latek zmienił klimat na znacznie cieplejszy. W międzyczasie, bez wiedzy klubu, do USA powrócił Kemp, więc w nowy rok Pszczółka weszła tylko z jednym typowym podkoszowym.
W tym miejscu trzeba poświęcić kilka ciepłych słów Romanowi Szymańskiemu. 29-latek rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze. Wyraźnie służy mu fakt, że jest jedną z najważniejszych postaci w ekipie Davida Dedka. W momencie niespodziewanego wyjazdu z Kempa pozycja Szymańskiego mocno wzrosła i od razu znalazło to odbicie w statystykach. Dziewięć zbiórek w rywalizacji z Asseco Arka Gdynia czy 13 pkt w konfrontacji z Polpharmą Starogard Gdański tylko potwierdzają te spostrzeżenia. Szymański ma jednak też swoje wady, a tą najpoważniejszą jest szybkie łapanie przewinień – z ostatnich siedmiu spotkań w pięciu uzbierał cztery lub więcej fauli.
Taka sytuacja wymusza na Davidzie Dedku częste zdejmowanie go z boiska. Nie było to problemem kiedy w składzie był Sharma. Amerykanina jednak w Lublinie już nie ma, więc wówczas trener jest zmuszony do gry niskim składem. A to jest woda na młyn dla części rywali. – Taka sytuacja odbiera nam część atutów w ofensywie. W meczu z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski przeciwnicy przejmowali na zasłonach, a my nie mieliśmy przewagi pod koszem. Center również otwiera grę dla innych zawodników. Musimy się zaadoptować do sytuacji i ewentualnie czekać na wzmocnienia – powiedział Damian Jeszke, skrzydłowy Pszczółki.
Znalezienie uzupełnienia dla Szymańskiego jest w tym momencie priorytetem dla działaczy Pszczółki. Muszą się oni jednak zastanowić, czy 29-letni środkowy do końca sezonu ma być graczem pierwszej piątki czy tylko otrzymującym sporo minut rezerwowym. W tym drugim wypadku należy zaangażować gracza zagranicznego. Decydując się na pierwszą opcję, można zakontraktować Polaka nawet z pierwszoligowych parkietów. Jest to oczywiście ryzykowne, bo nie wiadomo czy taki gracz w ogóle odnalazłby się na parkietach EBL. Paradoksalnie, może być to również rozwiązanie droższe, chociaż bardziej perspektywiczne. Takiego koszykarza można bowiem związać kontraktem na dłuższy okres, a on sam powinien też łatwiej zaklimatyzować się w drużynie. Na parkietach I ligi nie brakuje ciekawych zawodników. W tym miejscu można wymienić chociażby Przemysława Wronę (27 lat, 205 cm, GKS Tychy), Piotra Niedźwiedzkiego (27 lat, 210 cm, WKK Wrocław), Damiana Cechniaka (27 lat, 210 cm, Górnik Trans.eu Wałbrzych) czy Nicka Madraya (26 lat, 206 cm, Decka Pelplin). Pytanie tylko, czy te kluby będą chciały odstąpić lublinianom swoich liderów?