Rozmowa z Danielem Szewcem, byłym zawodnikiem Stali Kraśnik
- Spodziewałeś się specjalnego pożegnania przed meczem z Orlętami?
– Słyszałem, że coś się może wydarzyć, ale nie myślałem, że szykują coś takiego. Jestem naprawdę miło zaskoczony i to bardzo przyjemna sprawa. Wszystkim serdecznie dziękuję. Tym bardziej, że mały upominek dostałem też od rywali. W zespole z Radzynia Podlaskiego spędziłem tylko dwa lata, chociaż więcej wtedy pracowałem niż grałem (śmiech).
- A ile tych lat uzbierało się w Stali Kraśnik?
– W sumie z kilkoma przerwami chyba około 17. Na pewno było sporo fajnych momentów. Chociażby, jak ten awans z IV ligi, który zrobiliśmy w poprzednim sezonie. To był wyjątkowy sezon, bo promocję wywalczyłem nie tylko na boisku, ale i jako trener drużyny.
- Jakie rozgrywki będziesz jeszcze miło wspominał?
– Parę tych awansów zrobiliśmy, na pewno zapamiętam ten z sezonu 2010/2011. Był też taki sezon, w którym po pierwszej rundzie Stal miała tylko trzy punkty i była pewniakiem do spadku. W zimie ja i wielu innych chłopaków wróciliśmy do zespołu. No i mimo bardzo słabej jesieni i tak udało nam się utrzymać.
- Skąd w ogóle decyzja o odejściu ze Stali?
– Zawsze wiedziałem, że odpowiednim momentem na pożegnanie będzie ten, w którym będę jeszcze w stanie coś dać zespołowi. A nie kiedy będę odgrywał już jakąś dalszoplanową rolę. No i uważam, że to był właśnie ten najbardziej uczciwy moment, żeby się rozstać. Dla mnie i dla klubu. Mam teraz sporo różnych obowiązków, a dodatkowo metryki się nie oszuka. Mam już swoje lata, a rozgrywki III ligi są jednak coraz bardziej wymagające.
- Co dalej?
– Na pewno nie kończę jeszcze z piłką, bo będę grającym trenerem w jednym z klubów, z niższych lig. Na dniach wszystko będzie już jasne.
- W przyszłości chciałbyś wrócić do Stali w roli pierwszego szkoleniowca?
– To nie jest tak, że żegnam się z klubem, z Kraśnika i w ogóle mnie już tutaj nie będzie. To jest właśnie mój klub. Zresztą cały czas będę się zajmował grupami młodzieżowymi, wiec wcale nie odchodzę tak całkowicie. Przez te wszystkie lata starałem się oddawać serducho za Stal, ale to samo dostawałem w zamian. A czy chciałbym kiedyś wrócić w roli pierwszego trenera seniorów? Jasne, ale pewnie za kilka ładnych lat. A na razie zobaczymy co życie przyniesie.