Z czterech poprzednich meczów Start Lublin wygrał tylko jeden. Dlatego czerwono-czarnym bardzo zależało na pokonaniu w poniedziałek rywali z Radomia. Gospodarze przegrywali tylko przez kilkanaście sekund - 0:2. Później cały czas mieli spotkanie pod kontrolą i wygrali 94:78. Jak zawody oceniają miejscowi?
David Dedek (Start Lublin)
– Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Tabela to tylko cyferki, a w tej lidze każdy zespół jest mocny. Szczerze mówiąc od lat chyba to pierwszy sezon, kiedy przed rozpoczęciem każdego meczu trudno przewidzieć, kto wygra. Można powiedzieć, że obie drużyny mają równe szanse. Naprawdę sporo jest dobrych zespołów. To samo można powiedzieć o HydroTruck Radom. Potrafiliśmy ich zatrzymać w pierwszej połowie, jeżeli chodzi o rzuty za trzy punkty. Część tego idzie na konto kibiców, którzy po raz kolejny zrobili fantastyczną atmosferę. Potrzebujemy szóstego zawodnika. W trzeciej kwarcie, jak złapaliśmy zadyszkę dali nam energię, żeby się odbić i w czwartej poszliśmy do przodu. Wielkie brawa także dla każdego z chłopaków, kto wszedł na boisko. Wszyscy dali z siebie 150 procent. Dali z siebie maksimum dla zespołu. Swoje zrobiło także zmęczenie gości. Mają krótką ławkę i w końcu byli zmuszeni do rotacji, a przez problemy z faulami musieli trzymać niektórych na boisku zbyt długo. Widać jednak było, że dobrze się na nas przygotowali od pierwszych sekund. Wiedzieliśmy, że będzie trudno i tak na pewno było.
Damian Jeszke (Start Lublin)
– Zagraliśmy bardzo drużynową koszykówkę. Na początku trochę Radom nas zaskoczył akcjami spod kosza. Trochę nas krzywdzili także na zbiórce w ataku. To im zabraliśmy po przerwie i musieli oddawać ciężkie rzuty za trzy, przez ręce. Niektóre wpadały, ale myślę, że zabierając im grę spod kosza wywalczyliśmy sobie przewagę. Z tego szedł szybki atak. To był kolejny mecz, w którym zagraliśmy drużynowo. Nie można zapominać także o roli kibiców, bo gdy rywale nas dochodzili kibice naprawdę mocno celebrowali nasze akcje i bardzo nam pomogli.