Po meczu z KKS Kalisz trener Mirosław Hajdo zdecydował się podziękować za współpracę zajmującemu się bramkarzami Arkadiuszowi Onyszce. Na konferencji prasowej przed najbliższym meczem z Wigrami Suwałki szkoleniowiec Motoru wyjaśnił, dlaczego podjął taką decyzję.
Niespodziewanie w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych dobrze spisującego się bramkarza Sebastiana Madejskiego zastąpił Seweryn Kiełpin. Do „Madeja” trudno było się o cokolwiek przyczepić. W każdym ze spotkań był wyróżniającym się piłkarzem, nie raz ratował też skórę kolegom z defensywy.
Dlatego decyzja o zmianie między słupkami zaskoczyła kibiców. Tym bardziej, że we Wrocławiu błąd Kiełpina o mały włos nie skończył się bramką dla rywali. Śląsk II ostatecznie zamiast do siatki zaliczył jednak strzał w słupek. 32-letni golkiper znowu wybiegł jednak w podstawowym składzie przy okazji starcia z KKS Kalisz.
I tym razem podarował już rywalom trzecią bramkę, a żołto-biało-niebiescy przegrali na Arenie Lublin aż 0:3. Kiełpin próbował wybić piłkę, ale trafił w nadbiegającego Fabiana Hiszpańskiego, który przejął futbolówkę i bez problemów ustalił rezultat.
W czwartek trener Hajdo potwierdził, że Onyszko tymczasowo został odsunięty od pierwszej drużyny Motoru.
– My z Arkiem mamy bardzo mocne charaktery. Jesteśmy mocnymi osobowościami i na pewno każdy z nas optuje przy swoim. Powodem zakończenia naszej współpracy na dzisiaj, powtarzam na dzisiaj nie jest do końca różnica, w tym, kto ma bronić. Uważam, że takie dyskusje są ważne i dobrze, że ludzie w sztabie mają różne zdania na niektóre tematy. Wtedy można szukać najlepszych rozwiązań. Gorzej, gdyby wszyscy mieli podobne zdanie do mnie – wyjaśnia szkoleniowiec Motoru.
– Absolutnie nie to jest powodem, że jesteśmy osobno, chociaż byliśmy bardzo blisko i nie tylko na stopie zawodowej, ale i prywatnej. Teraz jest inaczej, ale to nie znaczy, że Arka nie szanuję. Bardzo go szanuję. Jeżeli chodzi o stopę zawodową, to mam pewną zasadę, której się trzymam. Ta decyzja była dla mnie bardzo trudna, ale jeżeli mamy jakieś wątpliwości i mamy inne zdanie, to takie sprawy załatwia się w sztabie szkoleniowym, a nie na zewnątrz. Pracujemy razem i razem powinniśmy załatwiać takie sprawy. Co do decyzji, kto miał bronić w meczu z KKS Kalisz ja podjąłem tę decyzję i Arek nie jest niczemu winny. To była moja decyzja – dodaje Mirosław Hajdo.
Od razu po meczu trener Onyszko odpowiedział na pytania kibiców o wybór pierwszego bramkarza na mecz z KKS. I przyznał, że ostateczną decyzję w tym temacie podjął pierwszy trener.
A jak Mirosław Hajdo tłumaczy roszadę między słupkami? – W piłce czasem jest tak, że nie zawsze bramkarz, który gra dobrze, a Sebastian grał dobrze do tej pory, powinien bronić w kolejnym spotkaniu. Założyliśmy, że drużyna potrzebuje impulsu w postaci nowych zawodników, także na pozycji bramkarza. Zmiana nie była podyktowana słabą dyspozycją, ale daniem nowego bodźca drużynie, że być może w takim składzie będzie to lepiej wyglądało – tłumaczy trener Hajdo.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej przyznał także, że nie zgadza się, że Motor zanotował w ostatnich meczach regres formy.
– Ja bym powiedział tak, że mecz jest oceniany przez pryzmat wyniku. A ten z KKS nie był korzystny i być może w opinii kibiców wszystko było złe. Motor przebiegł jednak więcej niż drużyna z Kalisza. Bramki, które traciliśmy wynikały z prostych błędów, ale wynik bardzo wpływa na ocenę spotkania i jak dysponowana jest drużyna – mówi opiekun klubu z Lublina.
Przekonuje też, że do tej pory jego podopieczni niemal w każdym meczu spisywali się nieźle, a na pewno nie byli słabsi od rywali. – Nasza dyspozycja na początku sezonu była dobra. Żaden przeciwnik do tej pory nie był od nas lepszy. I w każdym spotkaniu mieliśmy sytuacje do zdobycia bramki, może poza drugą połową spotkania z Garbarnią Kraków. Nasze bieganie na tle rywali, którzy grają dłuższy czas na poziomie drugoligowym wyglądało dobrze. Mieliśmy przewagę i stwarzaliśmy sytuacje, a zabrakło kropki nad i. W każdym meczu strzelaliśmy zresztą bramki, poza ostatnim. Ocenianie nas w taki sposób jest niesprawiedliwe – przekonuje szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.