W tym tygodniu odbędzie się trzecie czytanie nowej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Jak przekonuje poseł Gabriela Masłowska, członek podkomisji zajmującej się pracami nad ustawą, jej wprowadzenie w życie to już tylko kwestia dopełnienia formalności.
- Po trzecim czytaniu w Sejmie, które odbędzie się w tym tygodniu, projekt trafi do Senatu i jeżeli nie będzie kolejnych poprawek, na biurko prezydenta. Myślę, że realnie ustawa może zacząć obowiązywać na przełomie czerwca i lipca tego roku - dodaje Masłowska.
Lokatorskie za kilka złotych
Co spółdzielnia robi z tymi pieniędzmi? Do Skarbu Państwa odprowadza jedynie nominalną kwotę kredytu zaciągniętego na budowę tego konkretnego mieszkania. Np. od kredytu wysokości 100 tys. zł będzie to... 10 złotych. Posługując się naszym przykładem - od 20 tys. wpłaconych do spółdzielni, 10 złotych trafi do budżetu państwa, a 199 tys. 90 złotych zasili fundusz remontowy spółdzielni.
Nowy projekt Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych zakłada, że wykup mieszkania lokatorskiego nastąpi po wpłaceniu do spółdzielni wspomnianych 10 złotych. Dlatego wzbudza opór wśród szefów spółdzielni, ale i lokatorów, którzy już dokonali przekształceń na odrębną własność.
Gdzie sprawiedliwość społeczna?
- Sejm chce uprzywilejowania 900 tys. członków zajmujących mieszkania lokatorskie. A co ma powiedzieć 2,6 miliona lokatorów, którzy musieli zapłacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych, żeby je wykupić?
Jankowski podkreśla, że już w 2001 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z konstytucją przepis Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, umożliwiający przekształcenie prawa do lokalu za kwotę nieprzekraczającą 3 proc. wartości rynkowej lokalu.
Jednak poseł Masłowska przekonuje, że nowy kształt ustawy nie koliduje z konstytucją.
- Tamten wyrok Trybunału dotyczył sztywnego, procentowego określenia kwoty wykupu mieszkania. Obecna ustawa zakłada obliczanie tej kwoty na podstawie faktycznych kosztów budowy. Nie widzę zatem podstaw do jej zaskarżenia.
Lokator lokatorowi nierówny
- Sąsiadka z parteru w ubiegłym roku wykupiła mieszkanie. Zapłaciła chyba 10 tysięcy, a i tak twierdziła, że to było tanio. Co pomyśli, jak się dowie, że ja wykupię swoje za 10 złotych? - mówi emerytka z osiedla Czuby w Lublinie. - Ale z nowych przepisów się cieszę. Z moimi dochodami nie byłoby mnie stać na wykup nawet za 1000 złotych. A 10 złotych mam i nie zamierzam przegapić takiej okazji.