Pół kilometra trawnika plus trzy, cztery iglaki - tak jeszcze do niedawna wyglądały przydomowe ogrody.
Jak przekonuje Krzysztof Stasiewicz, właściciel firmy Hortland, zajmującej się architekturą krajobrazu, choć lublinianie coraz przychylniej spoglądają na ogrodowe nowości, nadal najistotniejsze jest to, by ogród podobał się właścicielowi.
- O tym, jaki styl preferuje inwestor, wiele mówi wygląd zewnętrzny domu. Ogród powinien ten obrazek uzupełniać. Wtapiać się w architekturę, jednocześnie tworząc własną, zieloną przestrzeń. Zadaniem projektanta jest uzyskanie takiego efektu, żeby ogród, będąc zaprojektowany wedle wszelkich prawideł sztuki, był przyjazny dla właściciela i odzwierciedlał jego upodobania - wyjaśnia Stasiewicz.
A co z klientami, których wizja, delikatnie mówiąc, mija się z dobrym smakiem? W końcu zawsze można odmówić przyjęcia zlecenia...
Wszystko na papierze
To jest czas na zmiany, dyskusję, ustalanie budżetu itp. Po uzgodnieniu ostatecznej wersji powstaje projekt rozrysowany tak, że niewprawiony inwestor na jego podstawie nie jest w stanie niczego sobie wyobrazić. I dobrze. Bo to projekt wykonawczy, dla specjalistów. Wtedy otrzymamy również ostateczny kosztorys, obejmujący przygotowanie terenu, cenę nasadzeń oraz robociznę. Przygotujmy się na spore wydatki. Ogród zajmujący około 2 tys. mkw. Może kosztować od 20 do 80 tysięcy. Choć, jeżeli zażyczymy sobie niesłychanych fajerwerków zieloności, może zdublować cenę domu.
- Ale w naszym regionie takie zlecenia nie zdarzają się często - mówi Krzysztof Stasiewicz.