Nie boi się ludzi, a najchętniej spaceruje przy stacji benzynowej Shell. To Duduś, najsłynniejszy bocian w Białej Podlaskiej. Ale znawcy apelują, by go nie dokarmiać.
Większość bocianów już odleciała do Afryki, ale nie on. Od kilku tygodni, przy stacji Shell widywany jest Duduś. Tak go nazwali mieszkańcy. – Zgłupiał do reszty, bo woli miasto zamiast pola – mówi nam Izabela Kunicka, która opiekuje się bezdomnymi kotami. Podobno ludzie dokarmiali go kebabem. – Dlatego apeluję, by go nie zaczepiać, a tym bardziej nie dawać mu niczego do jedzenia– podkreśla pani Iza.
Duduś na noc zaczął przylatywać do państwa Lipińskich, którzy niedaleko stacji benzynowej, w Rakowiskach od lat prowadzą ostoję dla porzuconych bądź osieroconych bocianów.
– To dziki ptak, który był wychowany i przygotowywany do odlotu, tak jak inne "bocianie sierotki". Wszystkie już odleciały. Niestety Duduś przy nauce latania trafił do miasta i tu został "poczęstowany", co mu się bardzo spodobało. Zabieranie go spod "kebaba" nie przyniosło rezultatów– tłumaczą Lipińscy.
Na razie wszyscy czekają, bo może jednak ptak się namyśli i odleci. – On sobie poradzi, bo fruwa, a to znaczy, że nie jest chory, sam sobie wyszuka pożywienie– podkreśla Julian Lipiński. Bociany zbierają robaki, ale żywią się też myszami czy kretami. – A jeśli nie odleci, to przezimuje u nas– dodaje. Pan Julian przyznaje, że Duduś jest wyjątkowo oswojony. –Je z ręki– zaznacza.
Bocianie sejmiki już się zebrały. – Teraz to już końcówka ich odlotów, być może Duduś zabłądził –sugeruje znawca z Rakowisk. Lipińscy na swoim podwórku mają dobre warunki dla tych ptaków, m.in. oczko wodne i odpowiednią roślinność.