Rozmowa z Eweliną Kamczyk, piłkarką nożną Górnika Łęczna
- Gratuluję kolejnego mistrzostwa Polski. Jakie ma pani odczucia związane ze zdobyciem tego tytułu?
– Mistrzostwo Polski zawsze smakuje bardzo dobrze. Zasłużyłyśmy na ten tytuł jako zespół. Okoliczności są, jakie są, ale nie zmienia to faktu, że mistrzostwo nam się należało. Cieszymy się, ale teraz skupiamy się już na meczach Pucharu Polski, które zostaną rozegrane w drugiej połowie czerwca.
- Jedenaście zwycięstw i remis – to był dla Górnika sezon prawie perfekcyjny?
– Tak, pokazałyśmy naszą moc. Grałyśmy w każdym meczu o zwycięstwo i to widać po naszych wynikach. Wypada się cieszyć, że tak ciężka praca przyniosła efekt.
- Chciałaby pani, żeby ten sezon udało się dokończyć?
– Oczywiście, że tak. Wiem, że takie samo zdanie mają również inne dziewczyny. Mogłabym grać nawet w systemie środa-sobota. Jesteśmy piłkarkami nożnymi i chcemy po prostu grać jak najwięcej. Dobrze chociaż, że będziemy mogły rozegrać mecze Pucharu Polski.
- Świętowanie w szatni już było?
– Na razie jeszcze nie było czasu na świętowanie. Dostałyśmy gratulacje od trenera, ale skupiamy się przede wszystkim na zdobyciu dubletu. To dla nas bardzo ważne.
- W półfinale Pucharu Polski zagracie z UKS SMS Łódź. To jedyny zespół, który w lidze był wam w stanie odebrać punkty...
– Na otwarcie rundy wiosennej zremisowałyśmy z nimi. Ten mecz mogłyśmy wygrać, ale nie udało się to nam. Liczę, że wyciągnęłyśmy wnioski i będziemy mieć ten mecz pod kontrolą.
- Jest o co grać, bo w kobiecym futbolu nagrody finansowe za sukcesy są coraz większe. To dodatkowo motywuje?
– Oczywiście. Jesteśmy dorosłymi kobietami i zarabiamy na siebie. To świetnie, że można grać o takie sumy.
- Pani w przyszłym sezonie będzie zarabiała w Ekstralidze czy poza granicami Polski?
– Mam jeszcze ważny kontrakt z Górnikiem, więc zostaję w Łęcznej.
- Czyli będzie Pani walczyć z Górnikiem w Lidze Mistrzyń. W tym przypadku również wyciągnęłyście wnioski z poprzednich lat?
– Tak. Pierwszy turniej w Szkocji był dla wszystkich dużym przeżyciem. Cześć z nas zjadł stres. Rok temu w Enschede było już lepiej, ale zabrakło nam szczęścia. Teraz liczę, że w Lidze Mistrzyń zajdziemy dalej i zagramy fajne mecze również w fazie pucharowej.
- Na koniec pytanie o klasyfikację strzelczyń, którą znowu pani wygrała. Te triumfy mają jeszcze dla pani znaczenie czy już tylko traktowane są w roli statystyki?
– Jak najbardziej się liczą. Chciałam zdobyć 50 bramek, ale pandemia mi na to nie pozwoliła. Myślę jednak, że 22 bramki w 12 spotkaniach to również znakomity wynik.