Idziesz do sklepu, patrzysz na półkę z grami komputerowymi. Co widzisz? Albo kolejne numerki, albo te same marki tylko z nowymi podtytułami. Nic dziwnego, że coraz więcej graczy narzeka na nudę. Że dostają w kółko te same gry w nowej odsłonie. Że brak nowych pomysłów i rozwiązań.
Wschodnia dusza
Taki był niezwykły "S.T.A.L.K.E.R.” z Ukrainy. Albo - też ukraińska - seria "Soldier: Ludzie Honoru” (a lada dzień pojawi się następca, "Men of War”). Starsi gracze pamiętają rosyjskie "Sileni Storm” i "Sudden Strike”. Albo :King's Bunty”, które rewelacyjnie wymieszało wszystkie schematy znane z "hirołso” podobnych gier. A teraz czeka nas "Cryostasis: Arktyczny Sen”.
Rok 1968, koło podbiegunowe. Lodołamacz o napędzie atomowym North Wind grzęźnie w masie lodu i skał niedaleko stacji badawczej "Pole 21”. Prowadzący w niej eksperymenty radziecki meteorolog Alexander Nesterov dostaje zlecenie rozwikłania tajemnicy wypadku lodołamacza. W niewyjaśnionych okolicznościach meteorolog budzi się na lodołamaczu...
I nikogo nie ma. Nic nie działa. Wszędzie jest tylko mróz i lód.
Trudno sklasyfikować tę grę. Niby to strzelanina, ale przez pół gry za broń służą nam takie przedmioty jak kawałek rury. Może lepiej pasuje survival horror? W końcu szybko okazuje się, że załoga statku zamieniła się w coś na kształt mocno zmrożonych zombie, naszym zadaniem jest:
a. przeżyć
b. zrozumieć, co się wydarzy…o na statku.
I tu pojawiają się nowości. Naszym największym wrogiem jest zimno. Wskaźnik wyziębienia ciała jest tu najważniejszy, a my przemierzając niezwykle klimatyczne korytarze i pomieszczenia na statku szukamy źródeł ciepła. Choćby żarówki, przy której się ogrzejemy. Zimno zabija też nasza sprawność - kierowana przez nas postać rusza się ospale, a przeładowanie trwa wieki (a przeciwnicy są znacznie szybsi).
Po trzecie wreszcie, mróz, szron i śnieg dały możliwość wykazania się grafikom. Wszelkie zjawiska związane z mroźną aurą wyglądają oszałamiająco. A my mamy na nie spory wpływ. Właczenie jakiegokolwiek źródła ciepła powoduje roztapianie się szronu czy śniegu.
Zabawy ze wspomnieniami
Kolejna nowość to tzw. "mental echo”. Kiedy znajdziemy martwego członka załogi "wnikamy” do jego mózgu i poznajemy zapis ostatnich chwil życia (kolejne "wspomnienia” odsłaniają przed nami ciąg wydarzeń, który doprowadził do katastrofy). Mało tego - możemy też zmieniać te wydarzenia z przeszłości, dzięki czemu możemy np. otworzyć niedostępne drzwi.
Niezwykły klimat, wysoki stopień trudności i oryginalne rozwiązania - czego chcieć więcej?
Premiera: 20 marca