Motor przegrał czwarty mecz ligowy z rzędu. Tym razem był słabszy od Miedzi Legnica, która na Arenie Lublin triumfowała 3:1. Jak trenerzy oceniają spotkanie?
Radosław Bella (Miedź Legnica)
– Myślę, że był to mecz dwóch drużyn, które szukały punktów. Motor nas zaskoczył swoim ustawieniem, widać, że trener Feio szuka rozwiązań i myślę, że je znajdzie. My szukaliśmy swoich i moi zawodnicy bardzo dobrze realizowali nasz plan. To spowodowało, że możemy się cieszyć. To był świetny mecz z piłką, zagraliśmy na miarę naszego potencjału, gdzie potrafiliśmy zdominować przeciwnika. Dobrze zarządzaliśmy swoim ustawieniem. Byliśmy aktywni i poprawiliśmy wiele elementów, które nie funkcjonowały. Pokazaliśmy dobrą jakość i dobrą grę. Myślę, że nasz słabszy okres jest za nami. Gratulacje dla zawodników, Motor ciężko jest w Lublinie zdominować, a wydaje mi się, że mieliśmy wszystko pod kontrolą. Nie mniej przeciwnik się też przeciwstawił. Tak, jak mówi Gonzalo: nie ma kryzysu gry, jest lekki dołek wynikowy. Życzę mu, żeby szybko wrócił na zwycięską ścieżkę, bo prywatnie się bardzo przyjaźnimy i lubimy.
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– Dziękuję wam, że byliście i jesteście oraz kibicom, którzy przyszli nas wspierać. Ci którzy nie przyszli jest mi przykro za nich, bo to oznacza, że są bardzo ograniczeni, albo mają problem z pamięcią. W imieniu swojej i drużyny dziękuje za wsparcie w trudnym momencie. Podziękowania także dla drużyny. Mamy kiepską serię, ale nic się nie zmieniło. Drużyna pracuje jeszcze więcej niż zawsze, bo każdy chce coś zmienić.
– Co do piłki, to wszyliśmy w innym ustawieniu niż zwykle. Każdy mecz się komplikuje, jeżeli tracisz bramkę w pierwszej akcji meczu. To drugi raz nam się zdarza. Miedź chciała zamykać się w średnim lub niskim bloku i zamykać nam przestrzenie na własnej połowie. Idealnie im się wszystko ułożyło. Jak masz 1:0 to nie musisz się spieszyć. Możesz czekać i nie musisz się otwierać. To oznacza, że drużyna, która jest kandydatem do awansu, która ma jeden z największych budżetów w lidze przyjeżdża do nas i broni się nisko. To jest status naszego zespołu, rywale nas szanują. Na pewno w tym trudnym momencie jedną rzecz musimy robić, to utrzymać swój poziom gry. Nie do końca nam się to udało, wiem, że stać nas na więcej. Proste rzeczy: dobre przyjęcie, dośrodkowanie, wygranie pojedynku. To jest zespół, który ma najwyższą skuteczność pod tym względem, a tego nie było widać. W pierwszej połowie przegapiliśmy momenty napędzania, zarówno po odbiorach, gdzie było trochę niedokładności. A przez to nie mieliśmy więcej kontr. A system, w którym graliśmy jest bardzo dobry pod fazy przejściowe, bo automatycznie masz trzech-czterech ludzi wysoko. Trzeba jednak mieć płynność gry. Nie do końca byliśmy w stanie odczytać, gdzie są przestrzenie, jak wykorzystać skrzydłowych. Mecz, w którym graliśmy dwoma napastnikami mieliśmy najmniej transportów piłki w pole karne.
– W drugiej połowie Miedź lepiej radziła sobie z naszym pressingiem, powinniśmy lepiej trzymać odległości między formacjami. To raczej my siedzieliśmy na przeciwniku, ale strzelili na 2:0 i 3:0. A jak jest taki wynik, to ja mogę wejść i grać. Nie poddaliśmy się i wyszliśmy na 3:1. Sytuacji stuprocentowych mieliśmy bardzo mało, to był słaby mecz z naszej strony i biorę za to odpowiedzialność, ale było jeszcze parę dobrych pozycji, żeby coś stworzyć, ale tego nie robiliśmy. Ostatnie 10 minut, to bardzo złe zarządzenie meczem z naszej strony, bardzo dużo gry bezpośredniej, mieli pełną kontrolę nad długimi piłkami, a my robiliśmy coś, co nie jest do nas podobne. Biorę to jednak na siebie, bo mamy mniejsze doświadczenie gry w tym nowym dla nas systemie.
Nowy system 3-5-2…
– Te przewagi, które system miał nam dać, to dał. My nie byliśmy w stanie z tego skorzystać. Planując mecz taktycznie, te sektory, które miały być chronione, rodzaj pressingu, sposób asekuracji, to są rzeczy, które widziałem na boisku. To nie był problem tego meczu. Grałbym tak samo, mikrocykl przebiegałby dokładnie tak, jak przebiegał.
Po awansie fala entuzjazmu, teraz słabsze wyniki. Czy nie brakuje jakości w wyższej lidze…
– Każda historia jest swoją, a każda drużyna ma swoją dynamikę. My wychodzimy na mecz z taką samą chęcią, jak w pierwszej kolejce. Trybuny mają trochę mniej zapału niż my. Nie winię ich za to, bo mamy gorsze wyniki i jest mniej entuzjazmu. Są jednak stadiony w Polsce, gdzie tak nie jest. Chciałbym, żeby w Motorze też tak było. Wierzyłem i dalej wierzę, że tu jest potencjał. To nie jest problem energii czy zapału. Jakości? Ja przeżyłem z tymi chłopakami rzeczy nieprawdopodobne i ja obiecałem drużynie, że jak zrobią awans, to dostaną szanse w pierwszej lidze. Mamy dużo wad, ale jestem słownym człowiekiem. Nic nie jest wieczne, praca trenera, piłkarza, każdy walczy o swój byt. To normalne w sporcie. Ta drużyna robi wszystko, żeby osiągać, jak najlepsze wyniki. Ja wierzę w drużynę, byłem przekonany, że wygramy, a rzeczywistość okazała się inna. Ja wierzę ze względu na to, co widzę na co dzień. Piłkarze potrafią grać w piłkę i są w stanie wygrywać w tej lidze. Już to udowodnili. My z punktu widzenia gry patrzmy w oczy każdemu. Mam ogromny szacunek dla chłopaków i będę w nich wierzył. Mamy osiem meczów przed sobą i to są moi żołnierze i na tą chwilę nie zmieniłbym ich na żadnych innych.
Przerwa reprezentacyjna…
– Najpierw zawodnicy dostanę szczepionkę przeciwko grypie, a to oznacza, że niektórzy dzień-dwa będą się czuli trochę gorzej, Dlatego wrócimy do treningów w środę. Dodatkowo, ten ostatni okres był dla nas intensywny, więc dwa dni będą wolne. Od środy zaczynamy mocno. Mamy dwa treningi, tak samo w czwartek, w sobotę zagramy sparing z Radomiakiem. W niedzielę będzie regeneracja. Od poniedziałku treningi, a w piątek gramy w Głogowie. Nie możemy zwariować, szukamy rozwiązania, ale problemem drużyny nie jest etos pracy, charakter, atmosfera albo sposób pracy.