Świetne widowisko na Arenie Lublin. A co najważniejsze Motor pokonał w sobotę lidera tabeli – Kotwicę Kołobrzeg 3:1. Efekt? W czterech meczach pod wodzą Goncalo Feio żółto-biało-niebiescy wywalczyli już osiem punktów, czyli o „oczko” więcej niż w pierwszych 11 spotkaniach, kiedy drużynę prowadził Stanisław Szpyrka.
Gra gospodarzy mogła się podobać. Motor rozpoczął zawody z dużym animuszem, był bardzo zdeterminowany, agresywny i nie odpuszczał żadnej piłki. I szybko został nagrodzony za taką postawę. Już w drugiej minucie Mariusz Rybicki dośrodkował z rzutu wolnego, a głową na 1:0 strzelił Przemysław Szarek.
Kolejne fragmenty? Zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze. Wielkich sytuacji na poprawienie wyniku jednak nie było. Parę razy szczęścia próbował Rafał Król, ale bez powodzenia. Na koniec pierwszej odsłony swoją szansę mieli w końcu goście, a konkretnie Grzegorz Goncerz. Świetną dyspozycję potwierdził jednak Łukasz Budziłek, który nie dał się zaskoczyć.
Do przerwy zostało 1:0, ale było jasne, że to jeszcze nie koniec emocji na Arenie Lublin. Kotwica ruszyła do natarcia po przerwie i szybko doprowadziła do wyrównania. Trzeba jednak przyznać, że w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. Kibice, a piłkarze Motoru pewnie też, zastanawiali się, co takiego wydarzyło się w szesnastce gospodarzy, że arbiter w 52 minucie zdecydował się podyktować jedenastkę? Wydaje się, że chodziło o faul na Goncerzu. Tak, czy siak, to właśnie najlepszy snajper lidera z „wapna” uderzył do siatki i mecz zaczynał się od początku.
Obie drużyny chciały przechylić szalę na swoją stronę, ale ta sztuka udała się podopiecznym trenera Feio. W 73 minucie po rzucie rożnym miejscowi zebrali piłkę, a Piotr Ceglarz zagrał w pole karne, gdzie świetnie znalazł się Król i to kapitan wyprowadził żółto-biało-niebieskich na prowadzenie. Niedługo później znowu na tablicy wyników mógł pojawić się remis. Po zgraniu głową w doskonałej sytuacji znalazł się Piotr Witasik. Oddał niezły strzał, ale jeszcze lepiej spisał się Budziłek, który nie dał się zaskoczyć.
Kilkadziesiąt sekund później wydawało się, że będzie po meczu. Ceglarz świetnie minął przy chorągiewce rywala, ale zabrakło mu lepszego ostatniego podania, bo zagrał wprost w ręce bramkarza. Po chwili Motor jednak cieszył się z gola. A była to tylko i wyłącznie zasługa Ezany Kahsaya. „Izi” sam założył pressing, jak to zresztą czynił w tym sezonie wielokrotnie. Tym razem przejął piłkę po kiepskim podaniu Witasika i w dogodnej sytuacji huknął na 3:1.
W końcówce obie ekipy mogły jeszcze zmienić rezultat. Po akcji Ceglarza z rezerwowym Jakubem Lisem ten drugi wywalczył tylko rzut rożny, a na koniec spudłował Dawid Cempa. I trzy punkty jednak zostały w Lublinie, a podopieczni trenera Feio w bardzo dobrych humorach przystąpią do kolejnego spotkania. Już w środę zmierzą się u siebie w Pucharze Polski z ekstraklasowym Zagłębiem Lubin.
Motor Lublin – Kotwica Kołobrzeg 3:1 (1:0)
Bramki: Szarek (2), R. Król (73) Kahsay (82) – Goncerz (54).
Motor: Budziłek – Wójcik (58 Staszak), Szarek, Najemski, Rudol, Ceglarz, Gąsior (58 Reiman), R. Król, Rybicki (76 Lis), Kosior (69 Wojtkowski), Szuta (76 Kahsay).
Kotwica: Pogorzelec – Kozajda, Witasik, Kostkowski, Murawski (83 Cempa), Szczytniewski, Bartoś (64 Kort), Chromiński (73 Cywiński), Soljić, Kaczmarek (64 Łysiak), Goncerz (73 Bojas).
Żółte kartki: Wójcik, Gąsior, Reiman, Kahsay – Goncerz, Kostkowski, Szczytniewski
Sędziował: Piotr Szypuła (Bielsko-Biała). Widzów: 2841.