Rozmowa z Kamilem Kieresiem, trenerem Górnika Łęczna
Jak oceni pan mecz z Odrą Opole?
– Ostatni czas to dla nas ciężki okres bo nie możemy wygrać meczu, mimo że bardzo się staramy. Mecze źle się dla nas układają, stwarzamy sobie sytuacje, ale nie potrafimy ich wykorzystać. W starciu z Odrą liczyliśmy na to, że uda nam się przełamać. Nasz optymizm wynikał z tego jak zespół prezentował się w treningu w minionym tygodniu i mocno pracował. Do tego graliśmy u siebie, a dodatkowo na trybunach znów mogli pojawić się kibice. Wiedzieliśmy, że będą chcieli nam pomóc będąc naszym 12-tym zawodnikiem. Co do samego meczu, to uważam, że dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie. Można żałować jedynie tego, że w kilku sytuacjach nie potrafiliśmy zdobyć bramki, bo nasza przewaga była znaczna. Mieliśmy więcej z gry i już w trzeciej minucie mogliśmy prowadzić, ale zabrakło skuteczności. Po przerwie fakt, że nie zdobyliśmy gola odbił się na naszej grze. Mecz mocno się wyrównał. Szukaliśmy swoich szans poprzez zmiany i udało się nam doprowadzić do tego, że objęliśmy prowadzenie. Niestety, nie utrzymaliśmy go chociaż po zdobyciu gola znów mieliśmy swoje okazje. Straciliśmy gola w końcówce po serii rzutów rożnych. Dopisujemy punkt, ale nadal jesteśmy w trudnym okresie i bez przełamania. Nie spuszczamy jednak głowy i walczymy dalej.
Czy remis w takich okolicznościach nie wpłynie negatywnie na morale zespołu?
– Od dłuższego czasu jesteśmy w ciężkim okresie. W ostatnich ośmiu meczach zanotowaliśmy dwie porażki i aż sześć remisów. W wielu tych spotkaniach były takie momenty, że mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Tak było w Legnicy podczas starcia z Miedzią, gdy przy wyniku 0:0 mieliśmy doskonałą sytuację, ale nie zakończyliśmy jej golem. Ten obraz nie jest zbyt obiecujący i nie będę zachwalał remisu z Odrą. Mam nadzieję, że to nie wpłynie źle na drużynę. Od dłuższego czasu próbujemy wyjść z dołka. Czasami tak bywa w sporcie, że przed dłuższy moment coś się nie udaje. Musimy jednak wierzyć w siebie i sprostać temu zadaniu.
W końcówce meczu na boisku pojawił się Bartosz Śpiączka. Jak wygląda jego sytuacja zdrowotna i innych zawodników. Czy lista kontuzjowanych piłkarzy jest obecnie długa?
– Nie szukam alibi, ale nasza sytuacja kadrowa nie jest łatwa. Po meczu w Tychach z gry wypadł Michał Mak. Z kolei Bartek grał od 80 minuty, ale przed meczem z Odrą trenował zaledwie dwa razy z drużyną bo jest świeżo po kontuzji. Rozmawiałem z nim w piątek i zapowiadał, że będzie do mojej dyspozycji z ławki rezerwowych. Mamy też inne problemy. Tomasz Tymosiak też nie jest jeszcze w pełni sił. Z kolei Adrian Cierpka w tygodniu narzekał na bóle w okolicach żeber i po dokonaniu prześwietlenia okazało się, że jedno z nich ma złamane. Do tego dochodzi Michał Goliński i Kamil Rozmys, a Karol Struski został wprowadzony do gry w zasadzie od razu po urazie.
W następnej kolejce Górnik zagra na wyjeździe z ŁKS Łódź. Czy to może być kluczowy mecz tego sezonu?
– Uważam, że każde spotkanie jest kluczowe bo zawsze do zdobycia są trzy punkty. Nie ma co opowiadać bajek – czołówka, a co za tym idzie miejsce dające nam bezpośredni awans nam uciekło. Nie ma co jednak bawić się w matematykę tylko wyjść na boisko i grać. Dlatego myślimy teraz o tym by zdobyć jak najwięcej punktów i zobaczymy na jakim miejscu znajdziemy się na zakończenie sezonu.