ROZMOWA z Klaudią Niedźwiedzką, koszykarką Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- W ostatnim wyjazdowym spotkaniu pokonałyście Ślęzę Wrocław 78:72, nawet pomimo tego, że w składzie zabrakło Morgan Bertsch. Jak ocenia pani ten mecz?
– We Wrocławiu był naprawdę ciężki mecz. To też pokazało siłę naszego zespołu, gdzie zagrałyśmy bez naszej podstawowej podkoszowej. Udowodniłyśmy, że mimo jej braku, każda z nas dołożyła swoją cegiełkę, aby wygrać to spotkanie.
- Po raz pierwszy w tym sezonie wyszła pani na parkiet w podstawowym składzie. Może pani powiedzieć, że to był udany występ?
– Nie mi to oceniać. Na pewno starałam się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby pomóc drużynie. To jest najważniejsze. Czułam się bardzo dobrze, jak w każdym meczu. U nas nie ma indywidualności, jesteśmy drużyną. Cieszymy się z tego, że każda zdobywa punkty, dobrze broni. Ciągle się wspieramy.
- Na początku sezonu grałyście z najmocniejszymi zespołami w stawce. Potem pokonywałyście kolejne – teoretycznie słabsze – drużyny. W efekcie wygrałyście siedem meczów z rzędu.
– Pierwsze cztery spotkania nie były dobre w naszym wykonaniu. Dopiero się docierałyśmy, dołączyła do nas Jennifer O’Neill… Kiedy już byłyśmy w pełnym składzie, to potrzebowałyśmy chwili, aby wrócić na swoje tory. Po tych meczach powróciła też nasza pewność siebie – zaczęłyśmy grać w lepszym, czasami gorszym, stylu, zaczęłyśmy wygrywać i na pewno chcemy to kontynuować.
- Trener Krzysztof Szewczyk powiedział mi w jednej z rozmów, że jesteście zespołem, który musi złapać rytm. Te przerwy, które miałyście – przed sezonem z powodu koronawirusa oraz dla reprezentacji – wam nie służą.
– Bez wątpienia zgadzam się ze słowami trenera. Lepiej nam się gra, kiedy jesteśmy już w rytmie i mamy dobrą passę. Jest większa pewność siebie. Pomimo tej przerwy na kadrę, cieszę się, że to nie wybiło nas aż tak bardzo z rytmu, bo jednak mamy te zwycięstwa. Styl może nie jest super, ale z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej i te wygrane to potwierdzają.
- Jakie są mocne i słabe strony tego zespołu?
– Dobre pytanie. Każda z nas ma swoje zalety i to się łączy w całość. Ciągle się ze sobą docieramy – kiedy jednej czegoś brakuje, to następna to ma. To jest fajne w tym zespole, że każda jest ważna, od pierwszej do ostatniej zawodniczki.
- Element, który moim zdaniem najbardziej rzuca się w oczy, to problemy ze zbiórkami. Nie jesteście najwyższym zespołem w lidze i ciężko wam nawiązać równą walkę w tym aspekcie w meczach z niektórymi rywalami.
– Tak, zbiórka nam trochę kuleje. Nie jesteśmy też najniższym zespołem w lidze. Mamy wysokie dziewczyny na obwodzie i pod koszem. Po prostu musimy coś uruchomić, aby poprawić ten element.
- Teraz czekają was trzy wymagające mecze – z Polkowicami, Bydgoszczą i Arką Gdynia. Jak podejść do tych spotkań po tym, co widziałyście w pierwszej części sezonu?
– Nasze nastawienie się nie zmienia. Chcemy wygrywać każdy mecz, walczymy o każdą piłkę. Na pewno chcemy się zrehabilitować w meczu z Polkowicami, bo wcześniej z nimi przegrałyśmy. Włożymy wszystkie siły w to, aby wygrywać kolejne spotkania.
===
Kontuzja Morgan Bertsch
W starciu ze Ślęzą Wrocław „Pszczółki” musiały sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca – Morgan Bertsch. Amerykanka nabawiła się urazu stawu skokowego podczas jednego z treningów. Jest już po badaniach. W najbliższych dniach sztab szkoleniowy zdecyduje, czy wystąpi ona w piątkowym meczu z CCC Polkowice.