

Solidnej dawki emocji dostarczył w piątkowy wieczór mecz KS Wiązownica – Chełmianka. Goście dwa razy przegrywali, a mimo to w końcówce odwrócili losy spotkania i wygrali czwarty raz z rzędu. Tym razem 3:2, po bramce z 95 minuty zawodów.

Biało-zieloni pojechali na Podkarpacie mocno osłabieni. Przed tygodniem, w derbach z Lewartem dwa gole zdobył Bartłomiej Korbecki. Przy okazji otrzymał jednak także ósmą żółtą kartkę. W efekcie autor 13 trafień w obecnych rozgrywkach musiał w piątek pauzować.
W siódmej minucie po rzucie rożnym gospodarzy Chełmianka nie wybiła piłki ze swojego pola karnego. Ta trafiła do Szymona Jopka, który uderzył z narożnika szesnastki i bardzo szczęśliwie trafił w... swojego kolegę Michała Kitlińskiego, który bardziej odbił futbolówkę do siatki niż strzelił w kierunku bramki.
W 38 minucie zabrakło centymetrów, żeby było po jeden. Michal Klec zafundował rywalom specjalność zakładu, czyli kapitalny strzał z rzutu wolnego. Tym razem pomocnik przyjezdnych trafił jednak w słupek. Tuż przed przerwą Kitliński przez chwilę cieszył się z dubletu. Radość szybko przerwał mu jednak sędzia, który odgwizdał spalonego. Za chwilę ekipa z Chełma znowu była w tarapatach. Michał Jerke obronił strzał Arkadiusza Kasi, a po dobitce Kitlińskiego gospodarze zarobili tylko rzut rożny.
Od razu po przerwie trener Grzegorz Bonin wymienił dwóch zawodników. Na boisku zameldowali się Kacper Wiatrak oraz Dawid Kasprzyk. Obaj bardzo się przydali w drugiej połowie.
Zanim minął kwadrans Klec dośrodkował z narożnika boiska, a Piotr Piekarski wyrównał stan meczu po strzale głową. Tuż po godzinie gry goście wrócili z bardzo dalekiej podróży. W jednej akcji rywale strzelali z bliska aż trzy razy. Wszystkie uderzenia świetnie blokował jednak Wiatrak. Niestety, biało-zieloni długo się nie cieszyli. Kolejny korner, w 68 minucie przyniósł drużynie z Wiązownicy ponowne prowadzenie. Piłkę zgrał Arkadiusz Kasia, a z najbliższej odległości na 2:1 trafił Kitliński.
Pewnie zespół z Podkarpacia miałby większe szanse na korzystny wynik gdyby nie zachowanie Ruslana Grabovskiego. Ukrainiec po wślizgu w nogę przeciwnika wyleciał z boiska z czerwoną kartką w 72 minucie. Chełmianka w pełni wykorzystała grę w przewadze. W końcówce sytuacje mnożyły się jak grzyby po deszczu. Blisko wyrównania byli: Jakub Karbownik, Michał Kobiałka czy Kasprzyk po kapitalnej akcji na prawym skrzydle Pawła Perduna.
W 87 minucie ten ostatni z bliska uderzył prosto w bramkarza. Za chwilę w końcu się udało. Kobiałka uderzył na bramkę, a golkiper rywali odbił piłkę przed siebie. Tam, gdzie trzeba znalazł się Krystian Mroczek, który z bliska strzelił na 2:2.
Biało-zieloni ruszyli jeszcze do przodu, a w doliczonym czasie gry jedni i drudzy mogli ten mecz wygrać. Najpierw z bliska jakimś cudem spudłował Mroczek. Za chwilę pod drugą bramką Kitliński zmarnował sytuację sam na sam. Na koniec, w piątej dodatkowej minucie Wiatrak wrzucił futbolówkę z prawej flanki, Perdun trafił w bramkarza, ale z dobitką zdążył Kasprzyk. A to oznaczało, że Chełmianka wydarła w ostatniej chwili trzy punkty i przedłużyła zwycięską passę.
KS Wiązownica – Chełmianka Chełm 2:3 (1:0)
Bramki: Kitliński (7, 68) – Piekarski (59), Mroczek (87), Kasprzyk (90+5).
Chełmianka: Jerke – Ofiara (46 Wiatrak), Cichocki, Sarnowski, Zmorzyński (77 Romanowicz), Piekarski, Kventsar (46 Kasprzyk), Klec (74 Kobiałka), Kroczek (77 Perdun), Karbownik, Mroczek.
