

Określenie szalony mecz nie do końca oddaje to, co działo się w sobotę na Wieniawie. Lublinianka przegrywała z Górnikiem II Łęczna 0:3. W drugiej połowie wyrównała, ale za chwilę straciła czwartego gola. Mimo to piłkarze Daniela Koczona zdołali wygrać 5:4.

Kiedy kibice usłyszeli skład zielono-czarnych pewnie w ich głowach pojawiła się myśl, że to nie będzie łatwe spotkanie. Solo Traore, Branislav Spacil, David Ogaga, Szymon Krawczyk i Adrian Kostrzewski. To w sumie pół drużyny. A trzeba pamiętać, że w środę mecz na szczycie ze Stalą Kraśnik sporo kosztował Jarosława Milcza i jego kolegów.
I to się potwierdziło, bo już po 33 minutach było... 0:3. Najpierw szybka kontra zakończyła się celnym strzałem do siatki Szymona Krawczyka. Jakub Sobstyl mógł wyrównać jednak zmarnował „setkę”. I za chwilę drugą bramkę dla gości zdobył Spacil, który przejął za krótkie podanie Oskara Gede do Sebastiana Ciołka, „objechał” bramkarza i uderzył do siatki. Na koniec Patryk Pastusiak znalazł się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie i w zamieszaniu pod bramką gospodarzy zdobył trzeciego gola.
Jeszcze przed przerwą Lublinianka odrobiła część strat. Po zagraniu ze skrzydła Bartłomieja Konecznego pechową interwencję zaliczył Erwin Stadnicki, który zaskoczył własnego bramkarza.
Druga połowa? Od razu miejscowi ruszyli do natarcia i na efekty nie trzeba było czekać zbyt długo. Milcz zaliczył kontaktowe trafienie w 52 minucie z rzutu karnego, a 120 sekund później wyrównał Koneczny, który głową sfinalizował centrę Sobstyla.
Ekipa z Wieniawy nie poszła jednak za ciosem, bo w 66 minucie sporo szczęścia miał Antoni Dylewski. Po jego strzale rykoszet zmylił Ciołka i znowu było 3:4. Za chwilę Michał Litwa mógł wbić „gwóźdź do trumny” rywali, ale zmarnował doskonałą okazję
I zielono-czarni słono za to zapłacili. Anes Kherouf znowu zaliczył wejście smoka i to on w 72 minucie trafił na 4:4. Ostatnie słowo należało do Milcza, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył zwycięskiego gola po strzale przewrotką.
Dzięki wygranej Lublinianka wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli. Ma tyle samo punktów co lider z Kraśnika, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Stal swój mecz zagra w niedzielę (u siebie z Janowianką).
– Co to jest za banda, po prostu gladiatorzy. Niesamowita sprawa, że zdołaliśmy to wygrać – rzucił po meczu wykończony Daniel Koczon, który zrobił swoje „kilometry” przy ławce gospodarzy.
Lublinianka Lublin – Górnik II Łęczna 5:4 (1:3)
Bramki: Stadnicki (38-samobójcza), Milcz (52-z karnego, 80), Koneczny (54), Kherouf (72) – Krawczyk (8), Spacil (20), Pastusiak (33), Dylewski (67).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Gede (63 Kołacz), Misztak, Jagodziński, Bednara (71 Knapp), Sobstyl, Skrzycki (46 Pacek), Milcz (85 J. Wadowski), Koneczny (59 Kherouf).
Górnik II: Kostrzewski – Dylewski (79 Rzeszutek), Stadnicki, Sienicki, Pastusiak, Ogaga, Krawczyk (71 Wachowicz), Małyska, Spacil, Litwa, Traore.
