Malwina Kopron przez pandemię koronawirusa musiała przerwać obóz Chula Vista w Kalifornii i w ekspresowym tempie wracać do kraju. – Za mną podróż życia – przyznała w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl
– Informacja o zamkniętych granicach dopadła mnie w ośrodku treningowym w Chula Vista w Kalifornii. Był piątek, godzina 11 czasu miejscowego. Od razu zaczęłam działać – wyznała Kopron dodając, że postarała się o jak najszybsze przebukowanie biletów i następnego dnia udała się w podróż do Polski.
– Martwiłam się o dziadka, który był ze mną, ale jestem z niego dumna. Nie narzekał, wiedział, że bardzo przeżywam sytuację i chyba nie chciał mi dokładać stresu – mówi. – Gdy dotarliśmy w końcu do polskiej granicy, głęboko odetchnęłam. Zmierzono nam temperaturę, wypełniliśmy wniosek o kwarantannę. Siedzę w domu, przez dwa tygodnie nie mogę się stąd ruszać. W każdej chwili może przyjechać policja i nas sprawdzić. Jeśli kogoś nie będzie pod wskazanym adresem, zapłaci karę: 5 tysięcy złotych – zakończyła Kopron.
Całą opowieść zawodniczki można przeczytać klikając tu.