Dr Anna Zalewska z lubelskiego UMCS razem z grupą archeologów z całego kraju jest w Rosji. Tymczasem już wiadomo, że następna 13 października rozpocznie prace na miejscu katastrofy polskiego Tu-154.
– Właśnie zakończyły się prace ekspedycyjne polskich archeologów, którzy przygotowali przyjazd następnej grupy. Władze rosyjskie zobowiązały się, że po wizycie polskich ekspertów teren katastrofy polskiego samolotu zostanie całkowicie zabezpieczony tak, by nie można było się tam dostać – poinformował dziś reporter TVN24 Marek Osiecimski.
Jak dodał, już wiadomo, że Polscy specjaliści będą musieli ścigać się z czasem ze względów atmosferycznych. Jeśli spadnie śnieg prace archeologów będą musiały być przerwane i odłożone nawet do wiosny.
Pierwsza grupa badaczy poleciała do Smoleńska 29 września. Wśród nich jest archeolog lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej dr Anna Zalewska.
– Na razie nie będziemy prowadzić żadnych badań – mówiła dr Zalewska na naszych łamach tuż przed wyjazdem. W jego trakcie archeolodzy mają dokonać jedynie wstępnych oględzin miejsca katastrofy, żeby dostosować metody badawcze do tego, co tam zastaną.
– Polecimy podjąć ze stroną rosyjską rozmowy dotyczące szczegółów dalszej pracy w tym miejscu – zapowiadała Zalewska. Archeolodzy mają przedstawić stronie rosyjskiej strategię badań, jakie zamierzają tam prowadzić.
Zdaniem Zalewskiej takie badania są konieczne. – Wydaje mi się, że rzeczy ofiar katastrofy, które pozostały w lesie smoleńskim, należy odnaleźć i przywieźć do Polski – mówi lublinianka. Michał Boni, minister w kancelarii premiera, poinformował, że wszystkie rzeczy osobiste, które znajdą badacze, po identyfikacji zostaną zwrócone rodzinom i bliskim ofiar.
Polscy specjaliści mieli pojawić się pod Smoleńskiem już kilka miesięcy temu. Piętnastoosobowa grupa archeologów, geodetów i geofizyków była gotowa wyjechać w ciągu 48 godzin. Wciąż nie było jednak na to zgody strony rosyjskiej.