(Archiwum )
Elie Wiesel, laureat Pokojowej Nagrody Nobla i kultowa postać upamiętnienia zbrodni Holocaustu spotka się z rodziną Jana Karskiego, legendarnego emisariusza polskiego i swego przyjaciela.
Dodaje, iż solidaryzuje się z rodziną w jej dumie z Jana Karskiego i prawie do decydowania o jego spuściźnie.
Jak pamiętamy, o rodzinie zapomniano podczas uroczystości pośmiertnego odznaczania Jana Karskiego przez Baracka Obamę – Prezydenckim Medalem Wolności i pominięto w zaproszeniu.
Dwa dni przed uroczystością w Białym Domu dr Wiesława Kozielewska-Trzaska, bratanica i córka chrzestna Jan Karskiego, dowiedziała się z TVN, że legendarny kurier nie pozostawił po sobie żadnej rodziny więc odznaczenie musi odbierać wysłannik MSZ.
Do dziś rodzina domaga się, aby amerykański medal, zgodnie z jej wolą został niezwłocznie przekazany do Gabinetu Jana Karskiego w Muzeum Miasta Łodzi i w ten sposób został zwrócony Polakom. Tak jak życzyłby sobie tego sam zainteresowany.
– Radosław Sikorski zapewnił mnie podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim, 11 listopada zeszłego roku, że tak się stanie. Jednak medalu wciąż nie ma w Łodzi. Podobno krąży po USA na jakiejś wystawie objazdowej. Jest to wbrew woli ustawowych spadkobierców – mówi doktor Kozielewska-Trzaska
Dodaje, że najwyższe odznaczenie amerykańskie powinni oglądać wszyscy rodacy Karskiego i powinno być im dostępne od chwili wręczenia. Pokazywanie amerykańskiego orderu Amerykanom przez... polskich urzędników to konstrukcja, jakiej rodzina bohatera nie pojmuje.
– Akcja "przypominania” dziś Amerykanom o Janie Karskim, którym od lat był dobrze znany i przez których otaczany był wielkim szacunkiem, i który uważał się za Amerykanina wydaje się dość kuriozalna.
– Naprawdę nie ma co "odkrywać” go na nowo, bo dawno już uczynił to Elie Wiesel. Nasza rodzina ma pełną tego świadomość – dodaje.