Asystent posła PiS Jarosława Stawiarskiego współpracował ze zwalczającymi Kościół tygodnikami "NIE” oraz "Fakty i Mity”.
Kim jest asystent Stawiarskiego? To były radny miejski z Kraśnika, były wydawca lokalnej gazety "Nowiny Kraśnickie” i nieustraszony tropiciel wpadek Czubińskiego, wpływowego działacza lubelskiej Platformy Obywatelskiej. To m.in. Sznajder w 2001 roku oskarżył burmistrza Kraśnika o utrudnianie krytyki prasowej i wygrał proces.
Sznajder opowiada historię współpracy z "NIE” oraz "Faktami i Mitami”. - To były jedyne ogólnokrajowe pisma, które zainteresowały się sprawkami Czubińskiego - mówi. Wiedział, że oba tytuły szukają informacji o lokalnych politykach Platformy i dlatego wysłał im materiały dotyczące burmistrza. "Fakty i Mity” wydrukowały w 2004 roku tekst o tym, że była sekretarka oskarża Czubińskiego o molestowanie (ostatecznie wycofała się z zarzutów).
- Nie jestem autorem artykułu. Nie podpisałem z nimi żadnej umowy, a mimo to wysłali mi PiT i wpłacili na konto pieniądze za koszty, jakie poniosłem, m.in. telefonów - tłumaczy Sznajder. Był radnym i dlatego w oświadczeniu majątkowym wpisał 225 zł dochodu z tytułu umowy o dzieło z wydawcą FiM.
Teraz Stawiarski będzie musiał tłumaczyć się przed Przemysławem Gosiewskim, szefem klubu parlamentarnego PiS. Bo list o asystencie trafił również do władz partii.
- W marcu kończy mi się umowa z posłem i moim wrogom chodzi pewnie o to żeby nie została przedłużona - stwierdza Sznajder.
Stawiarski podejrzewa, że za listem stoi Czubiński. - Mówimy o faktach powszechnie znanych i nie są potrzebne w tej sprawie żadne anonimy. Ja zawsze podpisuję się pod tym, co chcę powiedzieć. Insynuacje pana Stawiarskiego kwalifikują się do sądu jako pomówienie - takie słowa Czubińskiego przekazał nam wczoraj jego rzecznik.