Te same transparenty, te same postulaty, ci sami ludzie. Od wielu miesięcy mieszkańcy Krasnegostawu i okolic sprzeciwiają się planom budowy torów dla szybkiej kolei prowadzących do Centralnego Portu Komunikacyjnego. W piątek zorganizowali kolejny protest.
Tym razem uczestnicy manifestacji przeszli z dworca kolejowego na miejski rynek. Było ich około setki. Do protestujących dołączyli tym razem również politycy: europoseł Krzysztof Hetman i parlamentarzysta Krzysztof Grabczuk, a także samorządowcy: burmistrz Krasnegostawu Robert Kościuk, wójt gminy Krasnystaw Edyta Gajowiak-Powroźnik oraz wójt Łopiennika Górnego Artur Sawa.
Z ich obecnością zdesperowani ludzie, którzy obawiają się, że rządowa inwestycja pozbawi ich domów i firm, bo dojdzie do wywłaszczeń, wiążą duże nadzieje. Gminy przygotowują bowiem wariant przebiegu torów alternatywny wobec czterech propozycji przedstawionych wiosną zeszłego roku przez spółkę CPK.
Przypomnijmy, że przedstawiciele CPK jesienią na spotkaniu z mediami w Zamościu zapowiadali, że ostateczny wariant inwestorski dla tzw. szprychy nr 5 przedstawią do końca 2022 roku. Ale tak się nie stało. Później rzecznik spółki zapowiadał, że decyzja zapadnie w pierwszym kwartale tego roku. Do dzisiaj jej nie podjęto.
Mieszkańcy Krasnegostawu i okolic, ale również innych gmin, m.in. Izbica, Stary Zamość i Zamość do dzisiaj nie wiedzą, co ich tak naprawdę czeka i czyja posesja znajdzie się na trasie linii kolejowej, która ma biec aż do granicy państwa. Są również przekonani, że odszkodowania, jakie im zostaną zaproponowane nie zrekompensują strat.