Ich przebojem są tapas, niewielkie hiszpańskie dania pachnące szafranem, anyżem, czosnkiem i dobrą oliwą, świeże owoce morza i Rabo de Toro. Bycze ogony w winie. Kto ich nie próbował, nie wie, co to życie. Na wizytę w restauracji Ismaela Hernándeza wydaliśmy 216 zł. I były to jak dotąd najlepiej wydane pieniądze.
Na desce dostaliśmy szynkę serrano, chorizo, plastry hiszpańskiej kaszanki i ser kozi o mlecznym, orzechowym smaku. Oraz pyszne oliwki. Wszystko było świeże, pachnące i zaostrzyło apetyt. Krewetki podano nam na rozgrzanej patelni, były delikatne, soczyste, a świeże bułeczki maczane we wrzącej, czosnkowej oliwie zniknęły bardzo szybko.
Kulinarne rewolucje w zupach
Jej smak tak nas zaciekawił, że poprosiliśmy kelnerkę o informację, z czego została ugotowana. Za chwilę przy naszym stoliku pojawił się Ismael Hernández, hiszpański kucharz i właściciel w jednej osobie. Jak zaczął opowiadać łamaną polszczyzną o gotowaniu rosołu z kurczaka, stopniowym dodawani ziół, chłodzeniu rosołu, robieniu musu z melona, pomyślałem, że mamy przed sobą Alchemika.
Moja zupa była świeżo ugotowana, i po raz pierwszy owoce morza mi w zupie smakowały. Dużo smaków, winne aromaty, znów ostra papryczka.
Bycze ogony
Tak podanego pstrąga jeszcze nie jedliśmy. Zielona marynata z pietruszki, tymianku, kolendry, wina, oliwy i soli spowodowała, że mięso jak delikatna cielęcina z akcentami szynki w tle. Puree z ziemniaków i pieczonej papryki dopełniało tego dzieła.
Rabo de Toro, które zamówiłem było niestety lekko chłodne (podobnie jak morska zupa), ale i tak nie mogłem się byczymi ogonami najeść. Marynowane w winie przez 24 godziny, duszone kilka godzin, podane z dużą ilością sosu i pieczonymi ziemniakami, były nadzwyczajne w smaku, esencjonalne, bardzo ziołowe i pikantne. Jadłem je palcami, kawałkami świeżo wypieczonych bułeczek wyjadałem sos, radując się, że w kulinarnym pejzażu Lublina znalazłem swoje wyspy szczęśliwe.
Szalony deser
Wybrałem te w zielonym sosie z białym winem i pietruszką za 25 zł. Moja towarzyszka zajadła się czekoladowym ciastem, ja w napięciu czekałem na mule. Kiedy przybyły, po ogródku "Carmen” rozszedł się oszałamiający zapach winnego sosu. A niewielkie małże zachwyciły nas delikatnym i aromatycznym mięsem. Jezu, jakie to było dobre i świeże. Aż chciało się żyć
Nasza ocena restauracji Carmen w Lublinie
Restauracja Carmen
Lublin, ul. Rynek 7, Lublin, tel. 81 532-36-11
Czynne: wtorek-czwartek do 12 do 22, piątek-sobota do 23, niedziela do 21
Można płacić kartą.