Blisko 50 tysięcy złotych rocznie wydaje Łęczna na likwidację nielegalnych wysypisk śmieci. Jest szansa,
że to się wkrótce zmieni, bo policja coraz częściej znajduje osoby wyrzucające odpadki.
– Odpady można znaleźć wszędzie. Pocieszające jest to, że bardzo często sprawców udaje się wykryć i ukarać. Wtedy sami sprzątają swoje śmieci – mówi Paweł Bakiera, komendant Straży Miejskiej w Łęcznej.
Ostatni taki przypadek miał miejsce na ulicy Polnej. – Do przydrożnego rowu mieszkaniec Świdnika wyrzucił 12 czarnych worków pełnych śmieci. Znajdowały się w nich m.in. odpady remontowe, pampersy, płyty – wymienia Paweł Bakiera. – Sprawcę zanieczyszczenia zlokalizowaliśmy po adresie na wyrzuconych kopertach. Mężczyzna przyznał się do winy, uprzątnął śmieci oraz przyjął mandat w wysokości 400 zł.
Mimo że Straży Miejskiej coraz częściej udaje się wykryć "właścicieli” porzuconych śmieci, nielegalne wysypiska to nadal duży problem. Zwały śmieci czy gruz po remontach od lat pojawiają się i straszą w okolicznych lasach – w Piotrówku, Kolonii Osiedle Trębaczów, w Witaniowie.
– Zawsze przeszukujemy takie wysypiska, aby trafić na ślad korespondencji czy dokumentów. W ten sposób ustalamy sprawcę tego wykroczenia – dodaje Bakiera. Grozi za to mandat do 500 złotych i nakaz usunięcia porzuconych śmieci. Jeżeli nie uda się ustalić "właściciela”, to wtedy samorząd musi usunąć nieczystości na własny koszt. A to spore obciążenie dla budżetu gminy w skali roku.
– Sprzątamy te wysypiska, lecz wciąż pojawiają się nowe. Rocznie na ten cel wydajemy 40–50 tysięcy złotych – mówi Dariusz Kowalski, zastępca burmistrza Łęcznej. – Wszystkie osoby, które widzą nielegalne wyrzucanie odpadów, prosimy o zapisywanie numerów rejestracyjnych pojazdów sprawców i informowanie
o tym policji lub Straży Miejskiej – apeluje zastępca burmistrza.