Tej wiosny rusza program usuwania z dachów rakotwórczego azbestu. I choć właściciele budynków zapłacą tylko 20 procent kosztów, do wymiany pokryć dachowych nikt się nie rwie.
- Wbrew pozorom pozostało nam mało czasu, bo problem w odniesieniu do całej gminy jest duży. Do Wielkanocy sołtysi mają podać listy osób, które w tym roku zdecydują się na zdjęcie azbestu ze swoich budynków - mówi Dariusz Kowalski, zastępca burmistrza Łęcznej.
Chodzi tu o eternit falisty oraz karo, który kiedyś był tani i szeroko wykorzystywany przy budowach domów i budynków gospodarczych.
Zasady finansowania wymiany azbestowych pokryć dachów są proste. 50 procent kosztów pochodzi z dotacji Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, 30 proc. zwraca gmina Łęczna, zaś 20 proc. to udział własny właściciela nieruchomości.
Według szacunkowych obliczeń całkowity koszt wymiany azbestowych pokryć dachów na budynkach w gminie Łęczna wyniesie 11,7 miliona złotych. - W tym roku dotacja z Wojewódzkiego Funduszy Ochrony Środowiska wynosi 20 tysięcy złotych.
Niewiele, ale te środki z roku na rok będą większe - dodaje Kowalski.
Tymczasem mieszkańcy wiosek nie chcą słyszeć o zdejmowaniu azbestu z dachów swoich budynków. Sołtysi mają problem ze znalezieniem choćby jednej osoby.
- Chodziłem po wielu domach i namawiałem do wymiany azbestu na blachodachówkę. A broń Boże. Każdy się tłumaczy, że nie ma pieniędzy, może w przyszłym roku - mówi Piotr Nowak, sołtys wsi Ciechanki. - U mnie nikt się nie zgłosił.
- Bo jak się zdejmie azbest, to i więźbę trzeba będzie poprawić lub wymienić, a i blacha jest droga. Nie stać mnie na to - tłumaczy jeden z mieszkańców Ciechanek.
Najwięcej azbestowych pokryć dachowych leży na budynkach w Łęcznej, Trębaczowie, Nowogrodzie. - Azbest to duże zagrożenie dla zdrowia ludzi. Zastanawiamy się, czy nie uruchomić dodatkowych 20 tysięcy złotych na utylizację tego pokrycia - dodaje Kowalski.