Kierowca zapłaci po 10 tys. zł każdemu z trójki rannych dzieci. na 7 lat stracił prawo jazdy. Tak surowego wyroku nie spodziewali się nawet rodzice rannych dzieci.
Takiej wyobraźni nie miał 63-letni Tadeusz N. W czerwcu 2007 roku w Zofiówce pod Łęczną najechał na rodzeństwo - Mateusza, Milenę i Marlenę.
Dzieci szły poboczem drogi na przystanek, gdzie stał szkolny autobus. Tadeusz N. wyprzedził samochody, które zwolniły przed skrzyżowaniem. Jego oldsmobil najpierw zderzył się z tico. Odbił się i uderzył w dzieci.Tadeusz N. był trzeźwy.
Rodzeństwo przewieziono do szpitala. Nieprzytomne po wypadku dzieci miały połamane nogi i obrażenia wewnętrzne. Na szczęście lekarze zdołali uratować im życie.
- Dziś chodzą do szkoły, starają się normalnie żyć i zapomnieć o wypadku - mówi Dorota Ornal, mama dzieci.
- Kierowca wykonał bardzo niebezpieczny manewr, tylko lekarzom i opatrzności boskiej należy zawdzięczać to, że wypadek nie skończył się śmiercią - uzasadniał sędzia Smoluchowski wysokość kary. A ta była zaskoczeniem nawet dla rodziców poszkodowanych dzieci.
- Nie wypowiadaliśmy się co do wysokości kary, pozostawialiśmy tę kwestie sądowi - mówi pani Dorota. - Ale uważamy, że kara jest słuszna.
Sąd zasądził na rzecz każdego z poszkodowanych dzieci po 10 tys. zł nawiązki. Rodzice chcą przeznaczyć pieniądze na sprzęt rehabilitacyjny.
Prokuratura domagała się dla Tadeusza N. czterech lat więzienia. Kierowca do obrony wynajął znanego adwokata, chciał łagodnego potraktowania. Na rozprawie przed tygodniem przepraszał za to, co zrobił.
- Przyjęliśmy przeprosiny, przecież nie spowodował wypadku celowo - mówią państwo Ornalowie.