Lewart przegrał w sobotę z Tomasovią 1:3, chociaż mógł w drugiej połowie doprowadzić do remisu. Przy stanie 1:2 gospodarze nie wykorzystali nie stuprocentowej, a dwustuprocentowej sytuacji. I za chwilę sami stracili gola, który zamknął mecz.
Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie. Podatek tylko to potwierdził, bo już w… 40 sekundzie Bartłomiej Koneczny wygrał pojedynek biegowy i wydawało się, że był faulowany. A jeżeli tak, to rywal zasłużył na „czerwień”. Arbiter uznał jednak, że żadnego przewinienia nie było i przyjezdnym się upiekło.
Ciut przed pierwszym kwadransem spotkania niebiesko-białych na prowadzenie wyprowadził Arkadiusz Smoła, który obrócił się z piłką w polu karnym i uderzył do siatki idealnie po długim rogu. Tomasovia dobrze zaczęła pierwszą połowę i drugą też. W 52 minucie, goście wykorzystali moment, kiedy rywale grali w dziesiątkę i na 0:2 trafił Damian Szuta.
Wydawało się, że jest po zawodach. Lewart miał jednak inne plany. W 65 minucie świetną akcję przeprowadził Koneczny, który najpierw „położył” obrońcę, później bramkarza, a na koniec posłał piłkę do „pustaka”. Kilkanaście minut później ten sam zawodnik mógł i powinien doprowadzić do remisu. Stał sam, kilka metrów przed pustą bramką, miał dużo czasu i miejsca. Zdecydował się jednak na strzał z „pierwszej” i przeniósł futbolówkę minimalnie nad poprzeczką. Zmarnowana „dwusetka” zemściła się kilka chwil później, kiedy wynik na 1:3 ustalił Szuta.
– Szkoda tego wyniku. Uważam, że remis nie krzywdziłby żadnej ze stron. Tomasovia nie grała wielkiego meczu, ale my źle weszliśmy zarówno w pierwszą, jak i drugą połowę. Przy wyniku 0:2 przenieśliśmy grę na połowę przeciwnika i naprawdę fajnie do wyglądało. Po akcji Łukasza Najdy z Bartkiem Konecznym złapaliśmy kontakt. Bartek miał świetną szansę na wyrównanie, ale z pięciu metrów niepotrzebnie się pośpieszył. Wystarczyło przyjąć i spokojnie posłać piłkę do siatki. To był kluczowy moment. Myślę, że jakbyśmy to strzelili, to była jeszcze szansa nawet na trzy punkty. A tak nie mamy ani jednego – wyjaśnia Grzegorz Białek, trener ekipy z Lubartowa.
Lewart Lubartów – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:3 (0:1)
Bramki: Koneczny (65) – Smoła (13), Szuta (52, 84).
Lewart: Podleśny – Michałow (72 Pęksa), Urban, Niewęgłowski, Iskierka (81 Bednarczyk), Koneczny, Zieliński, Sulowski (65 Ciechański), Najda, Aftyka, Rejmak (58 Giletycz).
Tomasovia: Dehtiar – Przytuła, Piatnoczka, K. Błajda (70 M. Błajda), Avdieiev, Ostrovski (90 Krosman), Słotwiński, Żerucha (46 Wojtowicz), Popko, Szuta, Smoła (87 Lis)
Żółte kartki: Michałów, Zieliński – Avdieiev, K. Błajda, Słotwiński.
Sędziował: Patryk Zielant (Biała Podlaska).