Droższe bilety lotnicze i likwidacja wielu tras z regionalnych lotnisk – to możliwe skutki proponowanej przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej podwyżki opłat za obsługę lotów. Podniesieniu stawek sprzeciwia się m.in. Port Lotniczy Lublin.
PAŻP pobiera od linii lotniczych dwa rodzaje opłat za obsługę operacji lotniczych w Polsce. Pierwsza to opłata terminalowa naliczana za start i lądowanie na każdym lotnisku. Drugą jest opłata trasowa za każdy lot samolotu w przestrzeni powietrznej nadzorowanej przez służby kontroli ruchu lotniczego.
Według planów agencji od 1 stycznia przyszłego roku miałyby obowiązywać nowe stawki. Opłata terminalowa dla warszawskiego lotniska im. Chopina miałaby wzrosnąć z 343,08 zł do 524,58 zł, czyli o 53 proc. Podwyżka ma być jeszcze bardziej dotkliwa w przypadku operacji z portów regionalnych. Tu wzrost ceny sięga aż 70 proc. – z 791,12 zł obecnie do 1347,76 zł. Z kolei opłata trasowa, obecnie wynosząca 195,70 zł ma być wyższa o 50,11 zł.
– Dla wszystkich lotnisk regionalnych oznacza to zmniejszenie konkurencyjności wobec lotniska im. Chopina i innych portów zagranicznych, w których podwyżki nie są tak duże – komentuje Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin. – Zgłosiliśmy PAŻP swoje uwagi do tego projektu i liczymy na wsparcie całej branży lotniczej przez państwo – dodaje. I odsyła do listu Związku Regionalnych Portów Lotniczych, jaki niedawno trafił na biurka premiera Mateusza Morawieckiego i ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
Koniec wielu połączeń?
Organizacja zrzeszająca lokalne lotniska (w tym lubelskie) sprzeciwia się proponowanym podwyżkom argumentując, że przełożą się one na wzrost cen biletów lotniczych i mogą spowodować znaczące zmniejszenie ruchu pasażerskiego.
– Obecnie linie lotnicze mozolnie odbudowują swoją siatkę połączeń, co może potrwać nawet kilka lat. Tymczasem plany kontynuacji podziału na strefy opłat terminalowych i obciążenie wzrostami kosztów jedynie lotnisk regionalnych, mogą ten proces zahamować, lub w bardziej negatywnym scenariuszu spowodować utratę wielu połączeń lotniczych – czytamy w piśmie.
Do premiera w tej sprawie pisał też m.in. Michael O’Leary, prezes linii lotniczych Ryanair. Jego zdaniem wzrost opłat może zagrozić rentowności komercyjnej marginalnych tras w Polsce, w większości wykonywanych do lotnisk regionalnych. – Wynikiem tego będzie utrata siatki połączeń, lokalnych miejsc pracy i powiązanych korzyści gospodarczych – stwierdza O’Leary.
Interpelację w tej sprawie do ministra infrastruktury wysłał lubelski poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Krawczyk, który proponowaną podwyżkę nazywa „niezrozumiałą”. – To wpisuje się w to, że polski rząd stawia przede wszystkim na lotnisko centralne, wykańczając i dobijając regionalne porty lotnicze, prowadzone przede wszystkim przez samorządy – twierdzi parlamentarzysta. I przypomina sytuację z ubiegłego roku, gdy Port Lotniczy Lublin, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie otrzymał ani złotówki z przygotowanej przez rząd tzw. tarczy lotniskowej, która miała zrekompensować polskim lotniskom kilkumiesięczny przestój związany z pandemią.
Szukają alternatyw
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podwyżki tłumaczy m.in. kryzysem związanym z pandemią. Ale ten dotknął całą branżę lotniczą, która odczuwa skutki mniejszego zainteresowania podniebnymi podróżami w związku z obawą przed zakażeniem koronawirusem i wprowadzanymi w ostatnich miesiącach przez poszczególne kraje obostrzeniami w przekraczaniu granic.
Port Lotniczy Lublin w 2019 roku, czyli jeszcze przed pandemią, obsłużył ponad 357 tys. podróżnych. W 2020 roku ta liczba spadła do 124 tysięcy. Przez osiem miesięcy tego roku z lotniska skorzystało niespełna 53 tys. osób.
Obecnie w rozkładzie lotów znajduje się sześć kierunków: Londyn Luton, Doncaster Sheffield, Oslo Torp i Eindhoven (wszystkie oferowane przez Wizz Air), Dublin (Ryanair) i Warszawa (LOT). Te trasy mimo pandemii cieszą się sporym zainteresowaniem, ale niewykluczony jest scenariusz, że ze wzrostem zachorowań na COVID-19 poszczególne loty mogą być odwoływane, jak to miało miejsce przy poprzednich falach pandemii.
Dlatego lotnisko od jakiegoś czasu szuka dodatkowych źródeł przychodów, innych, niż te związane z obsługą podróżnych. Stąd większy nacisk na usługi cargo czy plany budowy hangarów dla prywatnych samolotów.