Na spółdzielczych terenach wkrótce zapali się 60 z ponad 250 ulicznych latarni. Za tyle chce płacić burmistrz Lubartowa. Co z pozostałymi? Wszystko zależy od rozmów ostatniej szansy między miastem a władzami spółdzielni.
Latarnie zgasły tam kilka miesięcy temu, kiedy burmistrz wycofał się z płacenia rachunków za prąd. Uważał, że zabraniają mu tego przepisy. Wyłączenie światła jest jednym z powodów przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Jerzego Zwolińskiego ze stanowiska burmistrza. Inicjatorem jest właśnie Tomasiak.
Dziś okazało się, że władze miasta gotowe są zapłacić za oświetlenie ulic i chodników, z których korzystają wszyscy lubartowianie. Zarząd spółdzielni przystał na propozycję. Uważa jednak, że takich miejsc na terenach spółdzielni jest więcej, niż wyliczają władze Lubartowa.
– Chcieliśmy płacić za 30 lamp, a po uwzględnieniu części propozycji spółdzielni, za 30 kolejnych – mówi Jerzy Zwoliński, burmistrz Lubartowa.
Spółdzielnia twierdzi jednak, że miasto powinno płacić za 100 latarni. – Oświetlają tereny, przez które chodzi więcej mieszkańców miasta niż spółdzielni – zapewnia Jacek Tomasiak, prezes spółdzielni. – My zaś uregulujemy rachunki za prąd zużywany przez 160 latarni.
Nowe propozycje mają być doprecyzowane na piśmie, potem strony spotkają się na negocjacjach ostatniej szansy.
– Ale nawet, jak nie dojdzie do podpisania porozumienia, to i tak prawdopodobnie zlecę włączenie 60 lamp – deklaruje burmistrz Zwoliński. – Zrobię to dla mieszkańców spółdzielni, bo nie rozumiem, jak jej zarząd może narażać swoich mieszkańców na funkcjonowanie bez oświetlenia.
– Jeśli oświetlenie zostanie włączone, to będzie oznaczało, że warto było negocjować – uważa prezes Tomasiak. – Choć Wersalu podczas rozmów w urzędzie nie było.
Szukaj więcej informacji z Lubartowa i okolic na www.mmlubartow.pl