Co dalej z „barakiem” na Krzywym Kole? Czy sekcje tenisa stołowego i taekwondo wylecą na bruk? Sprawa siedziby Stowarzyszenia Autonomiczna Grupa Sekcji „Lewart” stała się kartą przetargową w politycznym sporze między ratuszem a prezesem spółdzielni mieszkaniowej
Podczas ostatniej sesji rady miasta w Lubartowie grupa kilkudziesięciu osób, dzieci i sportowców reprezentujących sekcje tenisa stołowego i taekwondo wyraziła sprzeciw wobec zamieszania wokół budynku klubowego przy ul. Krzywe Koło. Jeżeli nic się w tej sprawie nie zmieni, to być może jesienią obie sekcje będą musiały opuścić tzw. barak.
Status quo
„Barak” przy ul. Krzywe Koło, został postawiony ponad 30 lat temu przez Ludowe Zespoły Sportowe na terenach będących w wieczystym użytkowaniu Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie.
– Przez te wszystkie lata sami opłacaliśmy wszystkie media, sami pokrywaliśmy koszty niezbędnych remontów i modyfikacji. De facto budynek był i jest naszą własnością, bowiem został przekazany sekcji tenisa stołowego za wybitne osiągnięcia sportowe. Spółdzielnia Mieszkaniowa nie przyczyniła się do jego powstania, choć teraz rości sobie do niego prawa – mówi Jerzy Jedut, prezes sekcji taekwondo w ASG Lewart.
Przez lata ten status quo nikomu nie przeszkadzał. Klub opłacał media i zajmował się szkoleniem młodzieży.
Prezes Tomasiak chciał 10 milionów?
Kilka razy próbowano uregulować stosunki własnościowe nieruchomości przenosząc prawa własności na klub. Niestety, bezskutecznie. – Miasto chciało tę działkę z budynkiem kupić od spółdzielni, aby sekcje sportowe w spokoju mogły tam funkcjonować. Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej za budynek i działkę o powierzchni 900 mkw. Podobno zażądał astronomicznej kwoty 10 milionów złotych cena była nie do zaakceptowania przez Ratusz – dodaje zirytowany Jedut.
– Nigdy nie żądałem od miasta 10 milionów złotych za tę nieruchomość. Wręcz przeciwnie, od kilku lat monituję Ratusz, aby w końcu załatwić tę sprawę – przekonuje Jacek Tomasiak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie.
SM: Dajcie nam działki za złotówkę
W międzyczasie spółdzielnia skierowała sprawę do sądu. Spółdzielnia żąda od ASG „Lewart” nieco ponad miliona złotych za okres ostatnich 10 lat bezumownego korzystania z działki i budynku przy Krzywym Kole.
– To i tak minimalna kwota, bowiem w kalkulacji braliśmy pod uwagę bardzo preferencyjne stawki czynszu, czyli 11,5 zł za metr. Jest to wiele mniej niż w przypadku komercyjnego wynajmu. Przypomnę, że ASG „Lewart” otrzymuje miejskie dotacje i pobiera miesięczne opłaty od osób trenujących w klubie – dodaje prezes Tomasiak.
Jednocześnie spółdzielnia wysłała do Ratusza pismo z propozycją „ugody”. – Proponujemy, aby miasto w zamian za nieuregulowany czynsz e przekazało na rzecz spółdzielni działki o powierzchni 7400 mkw. przy ul. Ks. Popiełuszki. Proponujemy także, aby działki o powierzchni ponad 31 tys. mkw., które obecnie są w użytkowaniu wieczystym spółdzielni, zostały nam przekazane na własność, za przysłowiową złotówkę. Na tych działkach w większości są parkingi, chodniki, boiska i lokale użytkowe – dodaje Jacek Tomasiak.
Sprawę trzeba rozwiązać
Co na to władze miasta? – Na pewno pochylimy się nad propozycjami prezesa spółdzielni. Sprawę trzeba w końcu rozwiązać – mówi Janusz Bodziacki, burmistrz Lubartowa.
Mieszkańcy miasta tymczasem mówią o „drugim dnie” tego konfliktu. – Spór wokół „baraku” przy Krzywym Kole ma mocny podtekst polityczny. Wszyscy wiedzą o konflikcie na linii burmistrz Bodziacki i prezes Tomasiak. Nie do pomyślenia jest jednak, aby rykoszetem w tej wymianie ognia dostały dzieci i osoby trenujące w klubie – mówi jeden z rodziców dziecka trenującego taekwondo.
Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na 13 września. Prawdopodobnie wtedy zapadnie wyrok o eksmisji sekcji z budynku. Jeżeli do tego dojdzie, Jerzy Jedut zapowiada protesty mieszkańców Lubartowa.