Pędzący samochód i słup ognia. Tak sobotni wypadek na obwodnicy Lubartowa zapamiętał świadek zdarzenia. Pijany 21-latek za kierowcą BMW zabił wówczas innego kierowcę.
- Pasażer przyznał, że wcześniej pili alkohol - mówi Małgorzata Duszyńska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Lubartowie. - Przyznał również, że auto prowadził Patryk P. Nie pamięta przebiegu samego wypadku. Kiedy się ocknął, zobaczył jedynie palący się samochód.
BMW prowadzone przez Patryka P. wjechało w jadącego przed nim jeepa, który stanął w płomieniach. Oba samochody wypadły z jezdni i odbiły się od jadącej z przeciwka ciężarówki.
- Jej kierowca widział zbliżające się auto i jadący za nim z bardzo dużą prędkością inny samochód. Następnie zobaczył słup ognia - wyjaśnia Duszyńska.
- To 30-latek z Łukowa. Został już wstępnie zidentyfikowany przez swojego ojca - dodaje Duszyńska. - Na czwartek zaplanowano sekcję zwłok, która wyjaśni dokładne przyczyny śmierci mężczyzny.
Pasażer BMW odniósł tylko lekkie obrażenia. Kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku. Okazało się, że Patryk P. miał w organizmie ponad promil alkoholu. W sobotę prokurator postawił mu zarzuty. Mężczyzna odpowie za spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu i kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości. 21-latek przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. W niedzielę został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.