Sylwester S., przed śmiertelnym potrąceniem 8-letniego rowerzysty pił piwo ale nie będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku po pijanemu. Prokuratura oskarżyła go jedynie o znacznie niżej zagrożone: doprowadzenie do wypadku "po użyciu alkoholu”.
Mężczyzna dwa tygodnie wcześniej stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Alkomat pokazał wówczas w jego organizmie blisko 0,7 promila alkoholu. Biegły wyliczył, że w Wielkolesie Sylwester S. miał na liczniku 100 km/h, dwukrotnie więcej niż mógł.
Tym razem alkomat pokazał u kierowcy 0,5 promila alkoholu. To wielkość graniczna: jazda z większa zawartością alkoholu traktowana jest jako przestępstwo, od 0,2 do 0,5 promila – jako wykroczenie.
- Zleciliśmy dodatkową opinii dotyczącą zawartości alkoholu – mówi Małgorzata Muszyńska, zastępca prokuratora rejonowego w Lubartowie. – Wynika z niej, że oskarżonemu można zarzucić jedynie jazdę w stanie po użyciu alkoholu.
W akcie oskarżenia, który w tym tygodniu trafił do Sądu Rejonowego w Lubartowie, mężczyźnie zarzucono, spowodowanie śmiertelnego wypadku po użyciu alkoholu, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Za doprowadzenie do takiego wypadku po pijanemu grozi do 12 lat.
Mężczyzna od końca października przebywa w areszcie. Przyznał się do spowodowania wypadku, ale twierdził, że dziecko nagle wjechało mu przed samochód. Przyznał też, ze zanim wsiadł do samochodu pił piwo.