Książka do Historii i Teraźniejszości jest jednostronna i momentami stygmatyzująca – mówią o ministerialnym wydawnictwie nauczyciele z Lubelskiego. Już przygotowują alternatywne treści, które od września będą mogli wykorzystywać nauczyciele w pracy z nastolatkami
HiT to nowy przedmiot szkolny. Już od września zapoznawać będą się z nim uczniowie pierwszych klas szkół ponadpodstawowych (dwie godziny w tygodniu). Za rok dołączą do nich także drugoklasiści (godzina tygodniowo). Zgodnie z założeniami, HiT ma przygotować młodych ludzi do „świadomego i odpowiedzialnego udziału w życiu publicznym”.
– Czego można się spodziewać po tym przedmiocie? Indoktrynacji – nie ma wątpliwości nauczyciel historii z jednego lubelskich ogólniaków. – Żeby się upewnić, że tak będzie, wystarczy przejrzeć podstawę programową i książkę. Część zagadnień jest ideowo obojętnych, ale część ma za zadanie wpojenie uczniom konkretnego spojrzenia na świat.
– Nie ma WOS-u i nauki tego, co jest naprawdę ważne, tylko jest prawicowe spojrzenia na świat i wychowywanie sobie potulnych wyborców – to inny głos.
– Tak jak nasze mamy i babcie pewnego spojrzenia na świat uczą telewizyjne „Wiadomości”, tak nastolatków uczyć ma HiT – mówi wprost historyczka z Puław. – Historia nie jest jednowymiarowa. Są różne na nią spojrzenia, różne interpretacje. Tu ich natomiast nie dostajemy.
Stygmatyzująca publicystyka
Po przeanalizowaniu podstawy programowej i książki do HiT, do podobnych wniosków doszli historycy z województwa lubelskiego skupieni wokół portalu ohistorie.eu.
– Nie jest to materiał adekwatny do tego, w jaki sposób odbywać powinna się edukacja historyczna w szkołach – nie ma wątpliwości Agnieszka Jaczyńska, nauczycielka historii z Zamościa. – Uczniowie otrzymali ponad 500 stron zwartego tekstu napisanego w stylu publicystycznym. To jednowymiarowa wizja tego, co działo się w Polsce i na świecie po 1945 roku. Język jest też momentami stygmatyzujący, np. w odniesieniu do Unii Europejskiej i polskiej w niej obecności. W książce mamy jednostronną ocenę postaci i zachodzących procesów.
Według naszej rozmówczyni, razi też sama forma, w której brak właściwej, nowoczesnej obudowy dydaktycznej: odpowiedniego doboru ikonografii, czytelnie rozrysowanych map, diagramów, tabel ułatwiających przyswajanie wiedzy. Czy wreszcie ćwiczeń i podsumowań. – Nie trzeba być fachowcem, żeby zauważyć istotne różnice, przeglądając używane dziś podręczniki do historii i książki do HiT-u – mówi Jaczyńska.
Będą inne materiały
Ponieważ zadaniem nauczycieli jest realizowanie podstawy programowej, a nie korzystanie z podręcznika, historycy z Lubelskiego w ramach Towarzystwa Edukacji Obywatelskiej OHistorie zaczęli tworzyć własne materiały dydaktyczne, które będą publikowane na portalu ohistorie.eu.
– Do września z wszystkim nie zdążymy, bo to nasza społeczna działalność dodatkowa obok pracy zawodowej, ale na bieżąco będziemy publikować materiały, z których korzystać będą mogli nauczyciele prowadzący lekcje oraz materiały do samodzielnego wykorzystania przez ucznia. Planujemy też założyć konta na Facebooku i Instagramie, żeby na bieżąco reagować na pytania zadawane przez uczniów – dodaje Jaczyńska.
Z podobnymi inicjatywami występują historycy z innych ośrodków w całej Polsce. Ci lubelscy będą współpracować m.in. z portalem cyfrowehistorie.pl.