W internecie prowadzone są ankiety dotyczące różnych regionalizmów, w tym tych występujących głównie na Lubelszczyźnie. Jakie słowa występują głównie na wschodzie? Chodzi m.in. o stryja, trot, miednicę, a nawet starszych na weselu. To wbrew pozorom słowa znane mniejszości.
Badania ankietowe w tym roku na grupie ponad 12 tysięcy internautów wykonał właściciel strony "Świetlan Maps", która zajmuje się badaniem regionalizmów oraz mikroregionalizmów. Te pierwsze oznaczają słowa lub zwyczaje znane na obszarze mniejszym, niż cały kraj. Te drugie dotyczą tego samego, ale jeszcze węższym terytorium. Okazuje się, że takim mikroregionalizmem jest właśnie wspomniana wyżej "sara". I nie chodzi tutaj o imię, ale o pieniądze.
Według badania, takiego znaczenia wymienionego słowa nie znał w zasadzie nikt poza mieszkańcami Lublina i okolic, Świdnika oraz Łęcznej. Ponadto, jak wynika z opisu, odsetek osób znających lub posługujących się na co dzień tym mikroregionalizmem spada. Etymologia sary niestety nie została wyjaśniona. Skąd się to wzięło - nie wiadomo.
Z innych słów znanych głównie na Lubelszczyźnie i to nie całej można wymienić również "nyje" oznaczające to samo, co boli. Tego rodzaju określenie również stosowane jest najczęściej w okolicach Świdnika i Łęcznej, ale rozumiane także na ziemi chełmskiej, włodawskiej i bialskiej.
Z regionalizmów o szerszym zasięgu warto wspomnieć o miednicy. To wydawałoby się powszechnie rozumiane słowo, jak się okazuje wcale takie nie jest. Według wyników ankiety miednicy w ogóle nie znają w Wielkopolsce, czy na Pomorzu, a jej rozumienie jako słowa oznaczającego dużą miskę na wodę ogranicza się głównie to terenu historycznej Małopolski, w tym dzisiejszej Lubelszczyzny.
Jeszcze mniejszy zasięg występowania ma słow trot - w znaczeniu trocin. Trociny trotem nazywają glównie mieszkańcy powiatu lubartowskiego i parczewskiego, znane jest również w okolicach Radzynia Podlaskiego. Ale co ciekawe także w Limanowej i Myślenicach, a więc w Małopolsce oraz w okolicach Przemyśla. Pozostała część kraju o żadnym trocie nigdy nie słyszała.
Z kolei słowo "saganek" w znaczeniu małego garnka (w świętokrzyskim powiedzieliby garczka) dzieli Lubelszczyznę na północną i południową. Ta pierwsza słowo słyszała, ale raczej się nim nie posługuje, nie licząc powiatu radzyńskiego i parczewskiego. Ta druga saganka nie zna w ogóle (podobnie jak większość Polaków).
Różnice regionalne widać nie tylko w poszczególnych słowach, ich rozumieniu i używaniu, ale także w zwyczajach i gastronomii. Przykładowo, inne badanie na Świetlan Maps dotyczyło podawania flaków jako alternatywy do rosołu na weselu. Jak się okazuje o czymś takim nigdy nie słyszala większość Polaków, nie licząc całego Mazowsza, Podlasia i północno-zachodniej części Lubelszczyzny (głównie powiat łukowski, radzyński i rycki).
Podobnie zaskakujący może być fakt, że nazywanie świadka i świadkowej na ślubie - starszym i starszą to regionalizm znany bardzo powszechnie, ale za to na dość ograniczonym obszarze - Lubelszczyzna, Świętokrzyskie, południowe Mazowsze i Podlaskie. Reszta Polski takiego określenia po prostu nie zna.
Okazuje się również, że typowo lubelskim słowem jest stryj, czyli brat ojca. Poza Lubelszczyzną, północną-wschodnim Mazowszem i zachodnim Podlasiem oraz zachodnim krańcem Dolnego Śląska, słowo to występuje bardzo rzadko. W Wielkopolsce, czy na Kujawach prawdopodobnie nie jest znane w ogóle.
Na Lubelszczyźnie, ale nie całej i nie tylko tu występuje również słowo "aby" ale mówione w nieco innym znaczeniu - zamiast słowa "tylko". Ten regionalizm stosowany jest najczęściej na Powiślu, w takich powiatach jak puławski, opolski i kraśniki, ale także w okolicach Zwolenia i Lipska. Słowo znane jest rówież w okolicach Mławy oraz w południowej Wielkopolsce.
Występowanie słowa stryj w Polsce na podstawie wypełnionej w tym roku ankiety przez ponad 13 tys. respondentów z całym kraju