Pająk znaleziony w owocach na dwa dni sparaliżował pracę sklepu. Egzotycznego gościa ciągle szukają. Jedyna w mieście Biedronka prawdopodobnie zacznie handlować dopiero w niedzielę. Sprawą pająka zajęli się nawet reporterzy TVN
Tymczasem w Bełżycach rozeszła się plotka, że tajemniczy pająk to… śmiertelnie jadowita tarantula.
– Bardziej prawdopodobne, że to ptasznik, ale ludzie często mylą te dwa gatunki – komentował na naszych łamach Bartek Gorzkowski, prowadzący egzotarium w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie.
W piątek wiadomość o pająku, który sparaliżował pracę sklepu, podawał nawet portal TVN24.pl. Na miejsce przyjechali też reporterzy z kamerą.
– Dziś o godz. 11 ma być ekipa, która będzie prawdopodobnie gazować sklep. Pająk do tej pory nie znaleziony, ale kto wie? U mnie na stoisku pełno much, miałby czym się żywić – żartowała wczoraj na FB jedna z internautek, pracująca w pasażu przy ul. Fabrycznej.
Dopiero w piątek po południu biuro prasowe firmy Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci sklepów Biedronka, poinformowało, że po tajemniczym pająku ślad zaginął.
– W celu wyeliminowania nawet najmniejszego ryzyka dla personelu i klientów, sklep został zamknięty, a o zdarzeniu zostały poinformowane odpowiednie służby, które przystąpiły do przeszukania wszystkich pomieszczeń – czytamy nadesłanym w komunikacie. – Niestety specjalistom nie udało się pająka odnaleźć, dlatego dla bezpieczeństwa personelu i klientów, użyto specjalistycznego środka chemicznego. Wszystkie produkty znajdujące się w budynku zostały zabezpieczone. Liczymy, że sklep zostanie ponownie otwarty w niedzielę.
Zdaniem ekspertów zajmujących się egzotycznymi zwierzętami, pająki, żaby, jaszczurki, krocionogi, czy nawet skorpiony mogą się zdarzać w dostawach. To jednak rzadkość.
– Owoce są myte, traktowane chemią, pakowane, przechodzą przez ręce wielu osób. Ale przyjeżdżają do nas jednak z krajów tropikalnych i taki pająk może do nich wskoczyć – wyjaśniał nam Łukasz Sułowski, zastępca dyrektora Ogrodu Zoologicznego im. Stefana Milera w Zamościu.
Pajęcze historie
* W Zamościu latem 2002 roku ktoś włamał się do terrarium w ZOO i skradł pająka ptasznika. Kilka dni później policjanci otrzymali anonimowy telefon z informacją o ptaszniku. Była prawdziwa. Pająk był zamknięty w słoiku stojącym koło budki telefonicznej na jednej z ulic. Wieczko słoika było podziurawione, w słoiku znajdowało się jedzenie. Pająk trafił z powrotem do ogrodu zoologicznego.