Drapieżniki płoszą gawrony w parku miejskim w Kraśniku. To pierwsza tego typu akcja w mieście i jedna z nielicznych w regionie. Ze względu na koszty.
Sokolnik w parku im. Jana Pawła II w Kraśniku to reakcja na skargi mieszkańców miasta na uciążliwe gawrony. Kraśnickie Przedsiębiorstwo Mieszkaniowe tłumaczy, że zdecydowało się skorzystać z usług sokolnika, bo metoda ta w porównaniu z innymi, np. instalowaniem urządzeń emitujących odgłosy ptaków drapieżnych, jest najbardziej efektywna w pozbyciu się niechcianych lokatorów. – A co najważniejsze: jest bezpieczna dla innych, małych ptaków – podkreśla KPM.
Płoszeniem gawronów w parku zajmuje się kraśnicka spółka Harris Hawk. – Umowę z firmą świadczącą usługi sokolnicze zawarto na okres 2 miesięcy – od 1 marca do 30 kwietnia – informuje Michał Mulawa, rzecznik Urzędu Miasta w Kraśniku.
Za gawronami uganiają się cztery drapieżniki. – Jeden jastrząb gołębiarz i trzy jastrzębie Harrisa – precyzuje Grzegorz Laskowski, właściciel firmy Harris Hawk, która zajmuje się hodowlą drapieżnych ptaków od 10 lat. – W parku jesteśmy codziennie od świtu do nocy, aby gawrony znalazły sobie inne miejsce, gdzie będą mogły założyć gniazda.
Widać już pierwsze efekty płoszenia. – Gawrony przeniosły się w okolice dawnego kina Pola. Są też na zamczysku – wylicza Laskowski.
Potwierdza to również Sylwia Łukasik, prezes Kraśnickiego Przedsiębiorstwa Mieszkaniowego. – Sokolnik pracuje od miesiąca. Efekty jego pracy są już widoczne. Jak dotąd gawrony nie założyły gniazd, jest ich w parku wyraźnie mniej – przyznaje Łukasik.
Za usługi sokolnicze KPM zapłaci 30 720 zł brutto. – Umowa została zawarta z wykonawcą, który zaoferował najniższą cenę za wykonanie tej usługi – dodaje prezes Łukasik. – Umowa obejmuje pracę przez 60 dni, łącznie z sobotami i niedzielami.
W planach jest powtórka akcji płoszenia gawronów w parku w przyszłym roku.
Tymczasem na zatrudnienie sokolnika decyduje się niewiele samorządów. Głównie z powodów finansowych. – W tym roku metoda sokolnicza jest stosowana w Lublinie, Kraśniku i na lotnisku w Świdniku – wylicza Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
Dodaje, że w ciągu ostatnich kilku lat jedynie kilka samorządów z województwa lubelskiego występowało o zezwolenia na zastosowanie takiej metody do RDOŚ. Poza Lublinem i Kraśnikiem była to także Łęczna.