Prezes Lubelskiego Klubu Karate Kyokushin Jacek Czerniec nie będzie wspominał z przyjemnością pokazów łamania twardych przedmiotów. Jeden z najbardziej doświadczonych karateków w Lublinie, próbował złamać nogą kij bejsbolowy. Nie udało się.
Wypadek wydarzył się podczas mistrzostw województwa lubelskiego juniorów młodszych i młodzików w karate kyokushin. Zawody odbywały się w weekend w Nałęczowie.
Na koniec zaplanowano widowiskowy pokaz łamania twardych przedmiotów. Jeden z nich okazał się jednak zbyt twardy. - Sam sobie jestem winien - przyznaje Jacek Czerniec, prezes LKKK, mogący się pochwalić czwartym danem (czyli stopniem zaawansowania). Czerniec wziął do próby łamania drewna nieodpowiedni kij. - Te przeznaczone do łamania są zrobione z miękkiej sosny. Z rozpędu wziąłem kij z twardego drewna bukowego - opowiada Czerniec.
Kiedy sportowiec padł z grymasem bólu na ziemię, sala zamarła. - Dzieciaki aż się popłakały - relacjonuje Leszek Gierszon, wiceprezes LKKK. Po pechowego karatekę przyjechało pogotowie. Wczoraj wyszedł ze szpitala.
Na szczęście, Czerniec nie złamał goleni, którą próbował złamać kij. - Uszkodziłem staw skokowy, więc zanim wrócę do treningów, jeszcze trochę czasu to potrwa - mówi. Lubelski klub zapewnia, że takie wypadki zdarzają się raz na 30 lat. - Do takich pokazów nie dopuszczamy młodych i niedoświadczonych karateków. Dlatego nie można powiedzieć, że to niebezpieczna dyscyplina sportu - zaznacza Leszek Gieszon.